Wybory do Rad Dzielnic w Krakowie odbyły się 2 grudnia ub.r. Na poniedziałkowej konferencji prasowej przywołano sytuację w Dzielnicy XVI – Bieńczyce.

Według działaczy PiS naruszeniem ordynacji wyborczej było wykorzystanie lokalnej gazety "Kurier Bieńczycki" finansowanej z budżetu miasta do promowania niektórych kandydatów i agitowania na ich rzecz, przypisywanie sobie w tych publikacjach realizacji zadań, którymi zajmowały się w dzielnicy inne osoby oraz start w wyborach osób, które choć są zameldowane w dzielnicy, w rzeczywistości w niej nie mieszkają.

"Czuje się pokrzywdzona, ze względu na to, że mieszkańcy dzielnicy i moi sąsiedzi zostali wprowadzeni w błąd przez moją kontrkandydatkę, która przypisała sobie osiągnięcia i inwestycje w dzielnicy, którymi się nie zajmowała. Do takich rzeczy nie może dochodzić. Tymczasem Komisja Odwoławcza nie podjęła tego tematu" – mówiła kandydatka na radną Dzielnicy XVI Anita Biela, która zremisowała z kandydatką innej partii i przegrała w losowaniu mandatów.

Komisja Odwoławcza oddaliła protesty kandydatów PiS uznając je za niezasadne.

"Komisja odmówiła powtórnego przeliczenia głosów, stwierdzając, że protokoły są sporządzone poprawienie. Nie uwzględniono tego, że kampania była prowadzona za publiczne pieniądze i że podawano w niej nieprawdziwe informacje, które mogły wprowadzić wyborców w błąd. To mogło zaważyć na wyniku głosowania" – mówił radny miasta Krakowa Włodzimierz Pietrus (PiS). "Mamy do czynienia z pewnym wypaczeniem demokracji. Dotyczy to nie tylko Dzielnicy XVI, bo w wielu dzielnicach kampania wyborcza była prowadzona w biuletynach, które one wydają. Będziemy kontynuować proces odwoławczy i prawdopodobniej wnosić o zmianę przepisów w wyborach do Rad Dzielnic" – podkreślił.

Kandydaci PiS chcą nadal składać odwołania do Rady Miasta i prezydenta, a jeśli to nie przyniesie efektu – do wojewody. "Tam, gdzie będą ku temu podstawy, chcemy unieważnić dokonanie wyboru radnego, a z drugiej strony będziemy wnioskować o zmianę ordynacji wyborczej do Rad Dzielnic" – powiedział Pietrus.

W wyborach do osiemnastu Rad Dzielnic w Krakowie mandaty uzyskało 372 osób. Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Dominik Jaśkowiec (PO) powiedział PAP, że skala protestów wyborczych była niewielka – ok. 2 proc. "Rozumiem, że trzeba stworzyć taką ordynację, żeby wygrywali kandydaci PiS i wtedy będzie ona dobra. To parlamentarzyści PiS zadecydowali, że wybory do Rad Dzielnic odbyły się w innym terminie niż wybory samorządowe, więc niech ich partyjni koledzy swoje protesty prześlą do partyjnej centrali. Krakowianie uczestniczący w wyborach do Rad Dzielnic po prostu nie chcieli PiS-u w dzielnicach. Taka była ich decyzja, nawet PiS powinien ją uszanować" – mówił Jaśkowiec.

Zaznaczył, że w Komisji Odwoławczej zasiadają osoby z doświadczeniem prawniczym. "Kiedy w poprzedniej kadencji przewodniczący Dzielnicy XVI promował się w biuletynie, a był członkiem PiS to radnym PiS nie przeszkadzało, a kiedy obraził się na PiS, nagle jest to podnoszone. To świadczy o polityczności, a nie merytoryce zarzutów" – powiedział Jaśkowiec.

Podkreślił, że do prawa miejscowego można wprowadzić zakazy i nakazy, ale w Polsce są ograniczone możliwości ich egzekwowania. "Dlatego zamiast zakazów może lepsze byłoby upowszechnianie wśród kandydatów dobrych praktyk" - mówił przewodniczący Rady Miasta Krakowa.

 

RK/PAP/bp