Argumenty samego przedsiębiorcy jak i jego pełnomocnika są przede wszystkim natury formalno-prawnej. Zarzucają oni uchwale na przykład brak zgodności z miejskim programem profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, w którym nie ma słowa o wprowadzaniu zakazu sprzedaży w nocy, naruszenie statutu miasta i wreszcie złamanie konstytucji i prawa przedsiębiorców w ten sposób, że zakaz dyskryminuje podmioty gospodarcze ze względu na miejsce wykonywania działalności. "Wszyscy przedsiębiorcy, którzy prowadzą sprzedaż alkoholu w dzielnicy Stare Miasto będą gorzej traktowani, niż inni sprzedawcy w innych częściach miasta. Możliwość sprzedaży alkoholu nocą to był jedyny sposób na konkurowanie małych przedsiębiorców z dużymi sieciami. Lokalni przedsiębiorcy uzupełniali swoje obroty. Ten argument został im wytrącony" - mówi Radiu Kraków pełnomocnik przedsiębiorcy - mecenas Piotr Capiński. I dlatego w imieniu klienta zwrócił się do sądu o wstrzymanie wykonania uchwały. Przekonuje, że roczna strata w obrotach wyniesie około 8,5 miliona złotych. "Zakaz handlu nocą oznacza tak naprawdę nierentowność prowadzenia sprzedaży w godzinach między 22 a 6 rano. Sprzedaż innych produktów niż alkoholowe nie jest na tyle opłacalna. W konsekwencji dojdzie do zwolnień pracowników. Mój klient w tej dzielnicy ma 8 sklepów i musiałby zlikwidować ok. 25 etatów" - dodaje mecenas Capiński.

Przypomnijmy, że magistrat chciał wiosną wprowadzić zakaz sprzedaży na terenie całego miasta, wówczas uchwała nie została przyjęta. Zabrakło jednego głosu. Dyrektor wydziału spraw administracyjnych Tomasz Popiołek nie zgadza się jednak z zarzutem dyskryminacji przedsiębiorców. "Zakaz może dotyczyć albo całego miasta albo poszczególnych dzielnic. Na pewno nie może dotyczyć wybranych ulic w ramach danej dzielnicy. Ustawodawca dopuścił takie rozwiązania, trudno mówić tu o dyskryminacji. Faktem jest, że są to nowe przepisy, co do których nie mamy jeszcze ugruntowanego orzecznictwa sądowego. Dlatego trzeba jeszcze poczekać" - komentuje Tomasz Popiołek.

A co o tym wszystkim sądzą mieszkańcy? Zdania są podzielone. "Alkohol jest dla ludzi, tylko trzeba z niego umieć korzystać. Zakaz nie sprawi, że alkohol zupełnie zniknie" - ocenia jeden z mieszkańców. "Całkowicie popieram prohibicję. Chodzi o względy bezpieczeństwa mieszkańców i turystów nocą. Nie da się ukryć, że Kraków jest miastem tętniącym życiem nocnym", "Kto ma pić, będzie pił, a kto nie będzie pił, ten nie będzie i już - usłyszał reporter Radia Kraków.

Dodajmy tylko, że podobny zakaz nocnej sprzedaży alkoholu wprowadziły między innymi Poznań i Wrocław, i jak dotąd rzeczywiście nie ma sądowych wyroków dotyczących tych uchwał. Krakowski może być pierwszy. Będzie to jednak wyrok nieprawomocny i do ostatecznego rozstrzygnięcia przyjdzie nam pewnie poczekać dość długo, bo aż do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.

 

 

(Marcin Friedrich/ew)