Inspiracją do odnowienia mariny jest obchodzony właśnie Rok Wisły. Na razie mariny nad rzekami w Polsce działają np., w Bydgoszczy czy we Włocławku.

- Szkoda, że piękny, krakowski odcinek Wisły nie jest w pełni wykorzystany – mówi Jan Orzechowski, komandor Yacht Clubu w Krakowie – To jest kilkanaście kilometrów dzikiej rzeki, gdzie można spotkać bobry, czaple, nie mówiąc o kaczkach, rybitwach i kormoranach. W tej chwili to jest w takim stanie, że ludzie widząc ubogie obiekty odwracają się od nas. Chcemy stworzyć całą infrastrukturę, gdzie mieszkańcy mogliby spędzać czas, jak dawniej.

Czyli siedemdziesiąt lat temu.

- Kiedyś ludzie z jednej strony po prostu wylegali nad Wisłę i zgodnie z precyzyjnymi regulacjami sanitarnymi kąpali się w różnych miejscach - mówi Konrad Myślik z Regionalnego Zarządu Gospodarki wodnej w Krakowie – Ale były też przystanie dla jachtów i kajaków. Były wyścigi ósemek, które odbywały się jeszcze po wojnie.

- Jutro rozpoczynamy spływ Wisłą - mówi Cecylia Malik z wodnej masy krytycznej – walczymy o to, żeby Wisła była dostępna i czysta, z plażami dla tych, którzy nie chcą jeździć daleko na wakacje. Na szczęście zmienia się na lepsze. Ludzie zaczęli już pływać po Wiśle, pojawiły się nawet kilkudniowe spływy.

Kiedy ostatecznie powstanie turystyczna przystań nad Wisłą, dowiemy się dopiero jesienią. Wtedy radni miasta będą głosować nad projektem budżetu na następny rok.

 

 

Tomasz Bździkot/wm