Zdaniem radnego PiS – Michała Drewnickiego, to nic innego, jak promocja ideologii multi-kulti. "To budzi niepokój, czy nie pójdziemy trochę za daleko. Że będziemy promować ideologię, która w Europie się nie sprawdziła. Zadaję pytanie prezydentowi Krakowa i urzędnikom, czy uważają, że krakowianie są rasistami lub ksenofobami. Jak pokazują statystyki, takich incydentów w ogóle nie ma. Nie warto szukać problemów na siłę tam, gdzie ich nie ma. I wydawać pieniędzy" - mówi radny Drewnicki.
"Mieliśmy tu w Krakowie tyle przykładów ludzi, cudzoziemców, których wkład w historię miasta jest nieoceniony. Uchodźca z Norymbergi Wit Stwosz jest tego przykładem. Dziś jego praca jest naszą chlubą" - przekonuje Teodozja Maliszewska z klubu PO.
"To są obawy chyba samego radnego Drewnickiego. W Komisji Rodziny, gdzie PiS ma dużo członków, wszyscy opowiedzieli się za programem" - dodaje Anna Szybist z PO.
Mimo że radni - bez względu na przynależność partyjną byli w kwestii programu "Otwarty Kraków" raczej zgodni - dyskusja podczas środowej Rady Miasta zyskała... polityczny charakter.
Za nami pierwsze czytanie projektu. Radni swoje poprawki mogą zgłaszać do 13 września.
Program „Otwarty Kraków” ma być realizowany w mieście w latach 2016-2018. Ma m.in. wspierać Pogromców Bazgrołów w walce z mową nienawiści na murach i elewacjach krakowskich budynków.
(Dominika Panek/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: