Urzędnicy przyznają, że szanse Krakowa są spore, bo MKOl nie będzie chciał w 2022 roku organizować Igrzysk poza Europą. Dziś wniosek składa też Oslo. A za dwa dni w Krakowie ruszą konsultacje społeczne w sprawie Igrzysk. Potrwają one do końca maja.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceprzewodniczącą krakowskiej Rady Miasta, Małgorzatą Jantos.

Dzisiaj w Lozannie Kraków składa wniosek o Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Myśli sobie pani teraz, że jedyna nadzieja w Oslo?

- Tu jest wiele rzeczy, o których myślę. Uważam, że ważne decyzje powinniśmy podejmować ze społeczeństwem. To pieniądze podatników. Nasza demokracja dopiero się krystalizuje, cały czas się uczymy. W Oslo ludzie się opowiedzieli przeciwko a oni aplikują.

Czyli nie jesteśmy najgorsi?

- Martwi mnie to, że takie starsze od nas demokracje robią rzeczy, których ja nie akceptuje.





Pani i pani koledzy i koleżanki z Rady Miasta przyjęli uchwałę o konsultacjach społecznych. Przed nami dyskusja o tym, co może się wydarzyć w Krakowie w 2022 roku. Jak rozmawiać i jakie wyciągnąć wnioski?

- Ja ciągle mówię, że finansowo chłonne decyzje, dotyczące przyszłych pokoleń, trzeba konsultować społecznie. Twierdze, że jak nie doprowadzimy do kadencyjności władz to powinny być przynajmniej szanowane referenda. Kiedyś mieszkałam w Szwajcarii i tam się inaczej traktuje społeczeństwo. Tam władza wcale nie wie lepiej. Tutaj tego brakuje.

O referendum w Małopolsce mówią przedstawiciele SLD. O referendum w Krakowie mówi Jarosław Gowin. Powinniśmy się na to zdecydować? Prezydent Sroka mówi, że jest to wykluczone.

- Prezydent Sroka jest młoda. Dziwię się, że tak podchodzi do sprawy. Młode pokolenie domaga się konsultacji, oni chcą brać udział w zarządzaniu. Jestem zwolenniczką maksymalnych konsultacji, jeśli one dotyczą dużych wydatków miasta.

To czego pani będzie się domagała od władz miasta podczas konsultacji?

- Będę zachęcała ludzi, żeby brali w tym udział. To ciekawa rzecz. Spotykałam się z dwoma grupami. Ci, którzy są za Igrzyskami mówią, że ludzie mogą być przeciw i lepiej nie robić Igrzysk a druga grupa mówi, że jest przeciw, ale boją się, że ludzie mogą być za. To dla mnie nienormalne. Powinniśmy zapytać wprost: "jak chcecie?", bo wasza decyzja wpłynie na naszą. Ludzie powinni się tego uczyć. Tak jak w krajach, które mają pełną demokrację a ludzi traktuje się z pokorą i poważnie.

Nie chciałaby pani zobaczyć w 2022 roku hokeistów w hali w Czyżynach?

- Następne pytanie proszę.

Rozumiem, że nie jest pani miłośniczką hokeja.

- Ależ nie. Nawet hokeja damskiego. Nie wiem czy pan wie, że w Krakowie jest dobra drużyna damskiego hokeja.

Wczoraj Rada Miasta zdecydowała, że teatr Variete powstanie, mimo że prawie wszyscy radni kręcili nosami. Można się było wycofać w ostatniej chwili z tej inwestycji?

- To polityka, którą obserwuję od lat. Cały czas stawia się radnych pod ścianą. To długa dyskusja o rządzeniu w mieście. Kiedyś stawiano nas pod ścianą przykładając nam do gardła fundusze europejskie. Teraz jest trochę inaczej. Nie jestem przekonana, że nacisk powoduje, iż ludzie przestają myśleć. Radni powinni mieć świadomość, że ktoś kiedyś popatrzy jak głosowali i ich rozliczy.

Radny Jaśkowiec mówił, że teatr Variete to będzie takie mementum dla następnych kadencji.

- Proszę zauważyć, że to mementum to także ZIO. Bez przerwy czynimy prezenty dla przyszłego pokolenia.

Być może Kraków to nie tylko Makbet, ale także pióra, musicale i balety. Nie tęskni pani za taką sztuką?

- Tęsknię. Uwielbiam oglądać piękne kobiety z podkasaną spódnicą i pięknych mężczyzn. Ja niekiedy to robię w innych miejscach świata.

Radni krytykują rozwój sieci MPEC i żądają, żeby ta spółka aktywnie się włączyła do walki ze smogiem. Pani, podobnie jak prezydent, jest ostrożna z tą krytyką?

- Tu się zgadzamy tu się mijamy. Ja byłabym ostrożna. Z jednej strony pod wpływem nacisku mieszkańców krzyknęliśmy „hurra” i mamy szybkie decyzje odnośnie zakazu palenia węglem. Nie było to zrobione odpowiednio. Nie było odpowiednich dyskusji. Ten pakiet był zbyt szybko pokazany, bo ludzie żądali. Jak patrzymy na MPEC i pani prezes mówi, że w niektórych rejonach trzeba się zastanowić, bo to podroży koszty wszystkim, to podniósł się głos, że są nieprzygotowani. Jej obowiązkiem jest patrzeć na to z punktu widzenia ekonomicznego. Wczoraj dokumenty zostały słusznie zwrócone. Musi być globalna koncepcja a nie pewne fragmenty. Wycofanie było dobre, ale to, że pani prezes mówiła o tym, że zostanie rozliczona z opłacalności, to jest naturalne. Ona musi tak to widzieć.

Zwraca się pani do prezydenta Majchrowskiego, żeby zainteresował się kolekcją dzieł Beksińskiego, które w Paryżu ma jeden z kolekcjonerów i chce je przekazać za darmo. Kraków powinien je przejąć i wybudować coś nowego?

- Kolejną instytucję, którą damy naszym dzieciom? Nie. Myślałam o tym, że są muzea, teatry. Jest 50 dzieł Beksińskiego do wzięcia. Francuski menadżer chciał to przekazać Warszawie, ona jest średnio zainteresowana. Może współczesne malarstwo zainteresuje Kraków? Beksiński był przecież związany z Krakowem.

Rozumiem, że byłby to powrót do tego Krakowa, który pani zastała przyjeżdżając tutaj?

- Tak. To byłby Kraków malarzy, ludzi grających w brydża i słuchających muzyki poważnej. Niekoniecznie ludzi chodzących na stadiony.