- Scena muzyczna, która ma tutaj powstać, będzie jakieś 10 metrów od naszego domu. Wybraliśmy to miejsce, żeby mieszkać w ciszy. Jest zielono i spokojnie, ale nagle dostaliśmy informację, że ta scena powstanie. Od tej pory robimy wszystko, żeby zablokować tę inwestycję. Miało to być dla dzieci. Teraz jest w projekcie już dwupiętrowy amfiteatr. Widzieliśmy zapowiedzi dyrekcji Domu Kultury, że będą tu organizowane imprezy komercyjne. To się rozjechało z ideą początkową. To budzi nasze obawy - mówią okoliczni mieszkańcy.

Mieszkańcy podkreślają, że ich obawy są uzasadnione. Bo w zeszłym roku - na tymczasowej scenie - dokładnie w miejscu planowanej budowy odbył się już koncert. Efekt można zobaczyć na załączonym do artykułu filmie. "Zorganizowano nam 14-godzinny event, zakończony koncertem, generujący taki hałas, że ciężko było rozmawiać z domownikami we własnym mieszkaniu. Władze Domu Kultury nie reagowały na nasze prośby o ściszenie muzyki.  To był niewątpliwie przedsmak tego, co nas czeka" - relacjonują mieszkańcy osiedla, którzy w ramach protestu na balkonach wywiesili transparenty. 

Reporter Radia Kraków o planach Młodzieżowego Domu Kultury postanowił porozmawiać z dyrekcją, ta jednak nie chciała się z nim spotkać. O opinię zwrócił się więc do krakowskiego magistratu, bo prokocimski dom kultury podlega właśnie Urzędowi Miasta Krakowa. "Nie było konsultacji społecznych, ale też nie musiało ich być . W fazie projektowania i później wydawania decyzji jest określony krąg osób, na które to miejsce może mieć wpływ. Ten krąg został wyczerpany. Takie są przepisy i ze strony urzędników zostało dopełnione" - wyjaśnia Dariusz Nowak. Zapewnia, że amifteatr nie będzie sprawiał kłopotów mieszkańcom. "Projektant budowli określił, że tam nie będzie nagłośnienia. Nie będzie głośników. To rodzaj sceny dla młodzieży, która będzie doskonalić swoje umiejętności, ale bez nagłośnienia. Mieszkańcom w poważny sposób nie będzie to przeszkadzało" - mówi Dariusz Nowak.

Mieszkańcy osiedla jednak nie są co do tego przekonani, dlatego szukają sposobu na zablokowanie tej inwestycji. "Sprawa jest już w urzędzie wojewódzkim, czekamy na odpowiedź" - relacjonuje jedna z protestujących. 

To może być ich ostatnia deska ratunku.

 

(Grzegorz Krzywak/ko)