Według Beaty Porębskiej z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, mieszkańcy Iwanowic musieli się borykać z watahą psów przez co najmniej siedem lat.  - Problem był ogromny. Z posesji unosił się smród. Na podwórku leżały druty, śmieci. Teren był nieogrodzony. Nieczystości były prawdopodobnie wylewane do pobliskiej rzeki. Do tego dom grozi zawaleniem: to była ruina po prostu - mówi. Zdaniem Porębskiej wszystkie uratowane psy wyglądają niemalże identyczne: - Po prostu mnożyły się między sobą - dodaje.


Jeśli właściciel psów zostanie uznany za poczytalnego, może stanąć przed sądem. Grozi mu zakaz posiadania zwierząt domowych, grzywna, a w skrajnym przypadku nawet kara więzienia

Uratowane psy zostaną przebadane, zaszczepione i zaczipowane.

 

(Karol Surówka/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: