- Wygląda to okropnie. Zwłaszcza przy budynku Wydawnictwa Literackiego. Chodzę tędy trzy razy dziennie. Nie podoba mi się to. Powinno się to ukryć, żeby tego nie było tak widać. Stare Miasto to nasza chluba, tymczasem wygląda to nieładnie. Trudno to skomentować. Nie wierzę, żeby w dzisiajszych czasach nie można było tego schować - mówią krakowianie.
Jak tłumaczy Michał Pyclik z ZIKiTu - staramy się takie urządzenia chować pod ziemią, ale tu nie było takiej możliwości z uwagi na liczbę mediów, które znajdują się pod spodem. Żeby taka szafa sterująca znalazła się pod ziemią, musi być do niej dostęp, konieczna jest więc duża komora, w której się zmieści i szafa i człowiek, który przy niej operuje. -
Część szaf na skrzyżowaniu ulic Basztowej i Długiej padła już ofiarą grafficiarzy. Stały się też miejscem odpoczynku dla zanieczyszczających je gołębi.