Ogłoszeniem zszokowana jest większość lokatorów osiedla, a zwłaszcza rodzice dzieci. "Z tego co mi powiedziano w administracji, 4 lokatorów napisało pismo, w którym protestują przeciwko zabawom dziecięcym, bo te im przeszkadzają. Dzieci krzyczą i muszą się wykrzyczeć. Każdy z nas był kiedyś dzieckiem i wrzeszczał, dobrze o tym wiemy. Gdy w administracji powiedziano nam, że za głośne zabawy dzieci grozi eksmisja, poczuliśmy się zastraszeni. To po prostu nieludzkie" - mówili reporterowi Radia Kraków rodzice. 

Rodziców uspokaja radca prawny Michał Jaworski. Eksmisja z powodu głośno bawiących się w normalnych godzinach dzieci jest absurdem. "Tego typu zjawiska nie mogą być podstawą do eksmisji, a na pewno nie są skuteczną podstawą. Musi być to naruszenie porządku publicznego nie z uwagi na zabawy lub inne akceptowalne społecznie zachowania dzieci - tylko noszące znamiona naruszeń tego porządku w sposób celowy" - tłumaczy radca prawny. 

Zarządca osiedla odmówił komentarza w tej sprawie. Bogdan Pawela z jednej z krakowskich spółdzielni mieszkaniowych ma jednak nadzieję, że to tylko niefortunny komunikat a nie realna groźba. "Zapisy nie załatwią spraw współżycia między mieszkańcami. Raczej trzeba rozmawiać, konfrontować, spokojnie porozmawiać i na pewno dojdzie do kompromisu" - uważa Bogdan Pawela. I jak dodaje, mieszkańców, którym przeszkadza dosłownie wszystko - nie brakuje. Na przykład, miał do czynienia ze starszą panią, która miała pretensje o to, że dzieci mieszkające piętro wyżej... zbyt głośno chodzą. "W efekcie dzieci kładły się do łóżek o godzinie 8 wieczorem, a w mieszkaniu chodziły w grubych skarpetach. Pani, która się skarżyła, była jednak bardzo ugodowa. Problem zniknął, gdy przenieśliśmy ją do Domu Złotej Jesieni" - opowiada zarządca. 

A co o całym zamieszaniu sądzą dzieci? Przepraszają za hałas, ale jednocześnie mówią, że bawić się na osiedlowych podwórkach nie przestaną. "To naturalne, że bawimy się na zewnątrz. I wszystko jest w porządku dopóki nie zagłuszamy ciszy nocnej. To chyba lepiej, że się tu bawimy, zamiast siedzieć w domu przed komputerem" - mówią najmłodsi. 

 

W tej samej sprawie jedna z mieszkanek napisała też do redakcji Radia Kraków: 

Dzieci grające pod blokiem przez godzinę w piłkę albo jeżdżące na rowerze w okół bloku nie zachowują się ani rażąco, ani nie utrudniają korzystania z lokali. Łatwiej uderzyć w karnych lokatorów, z czynszów których utrzymywana jest spółdzielnia. Przez 2 lata nie byli w stanie się pozbyć pijaków - niszczących mienie, kradnących prąd, zastraszających innych. A tu garstce innych dali się ponieść, by uderzyć w większość. CZYTAJ

 

 

 

 

(Tomasz Bździkot/ew)