"Listy gończe" pojawiły się w Krakowie zarówno na drzwiach sklepów znanych sieci, jak i na mniejszych, osiedlowych sklepikach. Można je zobaczyć m.in. na Zwierzyńcu, w Starym Mieście lub w Nowej Hucie. 

Właściciele sklepów przekonują, że metoda działa. Kradzieży jest mniej, a czasami nawet zdarzają się cuda: - Jedna z takich osób wysłała do nas swojego kolegę, by sprawę rozwiązać - mówi właściciel jednego ze sklepów, który prosi o anonimowość. 

Policja nie jest zachwycona "listami gończymi". Grzegorz Gubała, rzecznik komendy wojewódzkiej przekonuje, że wizerunek podejrzanego opublikować może wyłącznie sąd. W innym przypadku może dojść do naruszenia zasady domniemania niewinności. "Jeżeli ukaże się czyjść wizerunek na witrynie sklepowej, to ta osoba może założyć właścicielowi sklepu sprawę o naruszenie dóbr osobistych" - przekonuje w rozmowie z reporterem Radia Kraków Grzegorz Gubała. 

Gubała dodaje, że w tej sprawie najlepiej nagranie z monitoringu wysłać do policji, a nie wywieszać na drzwiach. 

Na ten apel właściciele sklepów odpowiadają krótko: gdyby policji częściej udawało się złapać złodziei, nie wywieszalibyśmy "listów gończych". "Zazwyczaj policja po otrzymaniu takiego nagrania umarza sprawę. My staramy się walczyć z tym we własnym zakresie, pokazujemy innym, że widzimy, co robią" - podkreśla jeden z krakowskich handlowców. 

Adwokat Wojciech Bergier przekonuje, że brak skuteczności policji to nie powód, by "bawić się w dziki zachód" i wymierzać sprawiedliwość na własną rękę. "Wyobraźmy sobie sytuację, że osoba dotknięta chorobą psychiczną "zabiera" batonik ze sklepu. A potem widzi swoje zdjęcie na witrynie. To może nawet zagrażać jej życiu lub zdrowiu" - mówi Wojciech Bergier.

Sklepikarze zapewniają, że wywieszenie zdjęcia to ostateczność: robią to, gdy mają do czynienia z osobą notorycznie chowającą towar do kieszeni. Zapowiadają, że będą to robili nadal.

Za naruszenie dóbr osobistych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności. Sąd może też nakazać zapłatę zadośćuczynienia, usunięcie listu gończego i umieszczenie przeprosin. W tej sprawie pozew do sądu musi wnieść poszkodowany. 

Kary za kradzież zależą od wartości zabranego przedmiotu: może grozić mandat, ograniczenie wolności bądź pozbawienie wolności do 5 lat. 

 

 

(Karol Surówka/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: