Manifestacja rozpoczęła się na Rynku Głównym, potem demonstranci przeszli ulicami Grodzką i Franciszkańską. Według nieoficjalnych danych w zgromadzeniu, określanym przez organizatorów jako spacer, wzięło udział około 2,5 tysiąca protestujących.

Podczas protestu skandowano „Rząd na bruk”, „Nie zamkniecie wszystkich nas”, „Nie będę chciała, to nie urodzę”, „Solidarność naszą bronią”. Padały też słowa niecenzuralne.

Podczas spotkania na Rynku jedna z protestujący mówiła, że jest zawiedziona wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego i przyszła tam, aby wyrazić swój protest i zdenerwowanie. „Ja w tym kraju nie do końca chcę mieć dzieci, choć bym je chciała. Po pierwsze, bo jestem lesbijką, po drugie nie chciałabym urodzić chorego dziecka (…). Urodziłam się tutaj, mieszkam całe życie i chciałabym nadal tu mieszkać, ale jeśli mój rząd nie respektuje moich praw, to jestem wkurzona i wyjadę, chyba że coś się zmieni i mam nadzieję, że się zmieni” - powiedziała.

Starsza kobieta zaznaczyła, że przyszła na protest nie dla siebie, ale dla swoich córek i syna. „Nigdy w życiu nie chciałabym, żeby moje dzieci musiały stanąć przed wyborem, czy wyjechać z tego kraju, żeby bezpiecznie usunąć ciążę, która będzie zagrażała mojej córce bądź mojej synowej” - przekonywała.

Kolejna z przemawiających mówiła: „Dramatem to jest życie w państwie, które cię nienawidzi, życie w państwie, które życzy ci tortur, lęku i strachu”. „Nic nie wiecie o naszych dramatach, nic nie wiecie o naszych marzeniach, nic nie wiecie o kraju, w którym chciałybyśmy żyć, nic nie wiecie o kraju, w którym chciałybyśmy rodzić dzieci, nic nie wiecie o nas” - krzyczała.

Protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów dotyczących aborcji odbyły się w sobotę także w innych miastach Małopolski, m.in. Tarnowie i Myślenicach i Zakopanem.

 

PAP/bp