Przed Urzędem Wojewódzkim w Krakowie zgromadziło się, według szacunków policji, około 50 osób. Przynieśli flagi i wykrzykiwali hasła "Sfałszowali, sfałszowali wybory", skandowali też: "Wybory powtórzyć" i "PKW do domu."

Organizatorzy protestu twierdzą, że wyborom samorządowym towarzyszą skandaliczne wydarzenia, które przynoszą Polsce wstyd.

Uczestnicy pikiety sprzeciwiają się "wyborczym manipulacjom". Nie wierzą w dobry wynik PSL-u, który, jak mówią, jest zaskakująco wysoki i "nijak ma się do przedwybroczych sondaży". Uczestnicy przekonują też, że docierają do nich sygnały od wielu osób, że kandydat, na którego oddano głos, po ogłoszeniu wyników nie ma na swoim koncie żadnych głosów.

Organizatorzy pikiety podkreślają, że solidaryzują się z manifestującymi w całym kraju, chcą powtórzenia wyborów samorządowych i zmiany ordynacji wyborczej. Podczas czwartkowego protestu domagali się też dymisji PKW, w sobotę ten postulat nie był już powtarzany. Jak powiedział Michał Wałach z Ruchu Narodowego: "Jedna manifestacja już była, spotykamy się po raz kolejny by przypominać o tym temacie. Tylko jeden z naszych postulatów został spełniony" .

Chodzi o dymisję całej Państwowej Komisji Wyborczej. W piątek późnym wieczorem kolejnych sześciu członków PKW zapowiedziało, że po ogłoszeniu oficjanych wyników II tury wyborów zrezygnuje z zasiadania w komisji.

Wcześniej szef PKW złożył rezygnację na ręce prezydenta Bronisława Komorowskiego. Prezydent zapowiedział, że przyjmie dymisję. Dwa dni temu dymisje złożył szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki.
        

 

RK/ IAR/ ar