- Stoją już słupy. Na nich będzie oparta kładka. Takich przęseł będzie 13. Panowie zaczynają wykonywać część, po której piesi i rowerzyści będą się przemieszczali - mówi z Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa.
Z budowy cieszą się krakowianie. "Będzie większa płynność w ruchu rowerowym. W Krakowie ścieżki często są pourywane. Brakuje miejsc, które by je łączyły w jedną całość. Jeżdżę po tej trasie. Było tu wąsko i niebezpiecznie. Cieszę się z budowy tej kładki. Jestem za. Ja w tamtą stronę w ogóle nie jeździłam. Na pewno z dziećmi bym nie pojechała tędy" - mówią.
fot: Katarzyna Jabłońska
- Prawdopodobnie będzie to najdłuższa kładka tego typu w Polsce. Pozwoli ona bezpiecznie ominąć poważny węzeł drogowy. Ominiemy też tory kolejowe. Włączymy się w okolicach ronda Matecznego - dodaje Marcin Wójcik z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.
Nowa kładka będzie miała wysokość około 10 metrów. Musi być wysoka, żeby ruch przeprowadzić nad trakcją kolejową i nad ruchliwą drogą. Jednocześnie musi być wygodna dla użytkowników. Kładka ma 5% spadu, czyli jest dosyć łagodna. Stąd jej długość. Kładka ma ponad 400 metrów długości i 5,5 metra szerokości. 2,5 metra będzie dla pieszych, 2,5 metra dla rowerzystów.
Spora część inwestycji będzie gotowa jeszcze w tym roku. Oficjalne oddanie do użytku nastąpi w przyszłym roku. Kładka będzie kosztować ponad 30 milionów złotych. Od środy natomiast kierowcy samochodów muszą spodziewać się kosmetycznej zmiany organizacji ruchu przy rondzie Matecznego. Pasy dojazdu do ronda od strony ulicy Kamieńskiego zostaną już na stałe nieco przesunięte w lewo, by obok zmieściła się droga dla rowerów.
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.
Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.
(Katarzyna Jabłońska/ko)