Krakowski radny Łukasz Wantuch chce zamontować nawet 100 tysięcy kamer na latarniach w Krakowie. Mają one stworzyć nowy system monitoringu miejskiego. W tym roku zainstalowanych zostanie od 1000 do 3500 urządzeń w dzielnicy Prądnik Czerwony. Na ten cel w miejskim budżecie zarezerwowano trzy miliony złotych.

- To monitoring, ale zupełnie inny niż dotychczas znany. W normalnym systemie monitoringu, za monitorem siedzi człowiek, który jest odpowiedzialny za śledzenie obrazu z kilku kamer. Moja koncepcja nie zakłada, że ktoś będzie obserwował obraz na żywo. Kamery będą nagrywać obraz cały czas, ale oglądany będzie wtedy, gdy dojdzie do przestępstwa albo gdy ktoś naciśnie przycisk 112 zamontowany na latarni - wyjaśnia Wantuch.

W praktyce pomysł radnego ma polegać na tym, że na latarni ulicznej na wysokości twarzy człowieka montowane będą kamery. Przy każdym z urządzeń będzie zamontowany przycisk 112. Po jego naciśnięciu zacznie być nagrywany dźwięk i nastąpi połączenie z operatorem. Jak przekonuje radny, dzięki takiemu systemowi będzie można monitorować każdy fragment przestrzeni publicznej.

Pomysł radnego Wantucha związany z montowaniem kamer ewoluuje od kilku lat. Jeszcze jako radny dzielnicowy z Prądnika Czerwonego chciał montować kamery w sztucznych sowach i krasnalach ogrodowych. Pomysł wzbudził wiele kontrowersji i ostatecznie nie został zrealizowany.

Radny liczy, że tym razem uda się wprowadzić jego pomysł w życie. - W poniedziałek wysłałem do dyrektora wydziału bezpieczeństwa pismo z prośbą o przeprowadzenie dialogu technicznego - mówi Onetowi Wantuch. - Pomysł jest innowacyjny, ale mimo, że trudny to możliwy do realizacji - przekonuje.

Tymczasem jak dowiedział się Onet, w samym urzędzie pomysł radnego ma niewielu zwolenników. Urzędnicy, z którymi rozmawiali dziennikarze przekonują, że jest on nie możliwy do zrealizowania, a pieniądze powinny być przeznaczone na inny cel.

Radny przyznaje, że słyszał takie głosy. - Jednak właśnie po to ma być ten dialog techniczny, aby dać odpowiedź na pytanie czy program da się zrealizować - mówi.

Przeciwna pomysłowi jest też część radnych PO. Radni, którzy proszą o nie cytowanie ich z imienia i nazwiska, uważają, że radny Wantuch znany jest z kontrowersyjnych pomysłów, które mają prowadzić do promocji jego własnej osoby.

- Trudno mi coś takiego komentować. Mogę rozmawiać na argumenty - kwituje krótko Wantuch. I dodaje, że jeśli dialog techniczny wykaże, że pomysł jest niemożliwy do realizacji to od niego odstąpi.

Kiedy taki dialog mógłby się odbyć? Na razie nie wiadomo, bo urzędnicy dopiero muszą się zapoznać z pismem radnego Wantucha.

 

 

 

 

(źródło: Onet/Dawid Serafin)