- Wielkimi krokami zbliżają się wybory samorządowe, więc większym pożytkiem będzie działalność na miejscu, niż w Brukseli. W Parlamencie Europejskim powiedziałem już wszystko, co trzeba było powiedzieć, teraz czas wrócić do polityki krajowej i zrobić tu porządek - podkreślał Janusz Korwin-Mikke.

Jak podkreśla wiceprezes Wolności i kandydat na prezydenta Krakowa, Konrad Berkowicz, powrót Janusza Korwin-Mikkego do Polski ma dać partii nowy, świeży powiew. Berkowicz dodaje, że członkowie Wolności będą namawiali Korwina na start w wyścigu o fotel prezydenta Warszawy.

Tematem przewodnim konferencji była kwestia nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi która daje samorządom możliwość zakazu sprzedaży alkoholu po godzinie 22.00. Jak mówił Konrad Berkowicz:

już dwa lata temu jako pierwsi w Polsce mówiliśmy o tym temacie zanim w ogóle powstała ta ustawa – wtedy protestowaliśmy przeciwko zmniejszeniu liczby punktów sprzedaży alkoholu – dzisiaj w dalszym ciągu sprzeciwiamy się temu, aby rada miasta skorzystała z nowych kompetencji. Po pierwsze, mieszkańcy Krakowa powinni sami decydować o sobie i brać za te decyzje odpowiedzialność – jeżeli ktoś robi jakieś burdy, to powinien za to odpowiedzieć, bo odpowiedzialność zbiorowa jest niesprawiedliwa. Drugim powodem, jest kontrskuteczność tego rozwiązania – jak wiadomo „Polak potrafi”, więc jeżeli taki zakaz wejdzie w życie to wrócą meliny i czarny rynek alkoholu, ewentualnie – jak na Białorusi – sprzedawcy zaczną wypożyczać alkohol za kaucją, która przepada, jeżeli nie odda się go w ciągu 24 godzin. -  mówił Berkowicz a Korwin- Mikke dodał :

- Gdy jeden z naszych członków został przed laty burmistrzem Kamienia Pomorskiego, zliberalizował do granic możliwości kwestie sprzedaży alkoholu – okazało się że ogólna sprzedaż alkoholu spadła, a i incydentów po jego spożyciu było mniej.

Prezes regionu małopolskiego Wolności, dwukrotny lekarz roku i stypendysta Oxfordu Radosław Czosnowski skomentował obecną sytuację w systemie ochrony zdrowia:

- Problem ochrony zdrowia jest problemem nierozwiązywalnym w ostatnim ćwierćwieczu. Cały czas słyszymy o reformach, o naprawianiu stanu obecnego, poprawkach, zmianach czy konieczności dołożenia pieniędzy tu czy ówdzie. Tak naprawdę nie zmienia się istota problemu, jaką jest system nakazowo rozdzielczy. System w którym urzędnik, kompletnie nie znająxy się na leczeniu decyduje gdzie, ile oraz jakich zabiegów można wykonać – jest to typowy system nakazowo-rozdzielczy znany ze słusznie mionionej epoki. Ponadto brak choćby symbolicznej opłaty w wysokości 5 czy 10 złotych, za wizyty u lekarzy generuje ogromne kolejki oraz marnotrawienie środków na niepotrzebne badania diagnostyczne w myśl zasady „skoro się tyle naczekałem, to skorzystam ze wszystkiego co się da”. Według szacunków specjalistów, nawet 40% środków przeznaczanych w Polsce na onkologie marnuje się właśnie w taki sposób. - po czym dodał – Historycznym przykładem na możliwość naprawy systemu jest w mojej opinii dwudziestolecie międzywojenne, kiedy mieliśmy jeden z lepszych systemów ochrony zdrowia w Europie. W mojej opinii sukces leży po prostu w tym, że po rekonstrukcji rządu w roku 1923 po prostu zlikwidowano Ministerstwo Zdrowia, jako zbędne.

Martyna Masztalerz/mat.prasowe/bp