Pomysł ustawiania słupków nie przekonuje mieszkańców, którzy narzekają, że brak miejsc postojowych w strefie, to poważny problem. Urzędnicy zapewniają, że to konieczny zabieg - i podają statystyki. W 2016 roku straż miejska interweniowała 63 tysiące razy w związku z nieprawidłowym parkowaniem. 

"Wiadomo, że jest ważne, by dbać o pieszych. Bardzo fajnie. Ale my też musimy gdzieś zaparkować, każdy ma gdzieś tu dom albo pracę. Zablokowanie każdej możliwej drogi do zaparkowania nawet pod własnym domem - to straszne. Czy one będą białe czy czerwone to nie ma znaczenia" - mówią kierowcy w rozmowie z reporterem Radia Kraków. "Myślę, że dyscyplinowanie kierowców jest ważniejsze. Bo po co są te słupki? To oznacza, że nie umiemy korzystać z pewnych zasad współżycia" - dodają mieszkańcy. 

Jak oswoić krakowian z wizją lasu słupków w centrum? Łukasz Franek, wicedyrektor ZIKiT-u przytoczył przykład z Francji, gdzie w jednym z miast mieszkańcy wespół z artystami pomalowali je w fantazyjne wzory. "To jest zawsze jakaś kwestia interpretacji. Jeżeli słupek nie jest elementem wyłącznie bezpieczeństwa ruchu drogowego, stanowi jedynie urządzenie zabezpieczające w kontekście parkowania, to możemy tu podejść do sprawy interpretacyjnie. Zweryfikujemy to i damy znać, czy i u nas francuskie rozwiązanie będzie mogło się przyjąć" - zapowiada Łukasz Franek. 

Pomysł natychmiast podchwycili miejscy aktywiści, którzy takie kolorowe pachołki widzieliby pod Wawelem. "Jeżeli tylko będzie zgoda, to jesteśmy otwarci na taki apel. Chcielibyśmy by była to idea mieszkańców, by to oni mogli zadecydować, jak będą wyglądały te słupki" - dodaje przedstawicielka Fundacji Czas Wolny.

W samym tylko Starym Mieście drogowcy zamontowali 250 słupków, a w kolejce czeka kolejnych 500. Koszt jednego urządzenia, to... 200 złotych.

Czy takie rozwiązanie sprawdzi się w Krakowie? Czekamy na Państwa opinie i komentarze. 

 

 

(Jakub Kusy/ew)