Jak podkreślała Koterba, z punktu widzenia architektury centrum miasta, konsekwentne wydaje się tak zwane zamknięcie kwartału, czyli po prostu zabudowa na skrajnych fragmentach działek. "Wszystko z powodów przestrzennych. Układ przestrzenny kwartałowy zabudowy w tej części miasta wskazuje na to, że należy zlokalizować tam obiekty kubaturowe. Plan ma za zadanie kształtować przestrzeń. Jak pierzeja kwartałów zostanie własciwie zabudowana, przestrzeń zostanie zachowana" - mówiła.

To zła wiadomość dla mieszkańców, ale jest też dobra, albo przynajmniej taka, która daje im cień nadziei. Prezydent powiedziała, że wszystkie uwagi, które zostaną zgłoszone przez mieszkańców - a te mogą wpływać do magistratu do 12 września - będą rozpatrzone i jeśli będą merytoryczne, zostaną uwzglęnione.

Można jednak podejrzewać, że bardziej prawdopodobne jest - co najwyżej - zmniejszenie terenu przeznaczonego do zabudowy, niż całkowite się z niej wycofanie. Tymczasem mieszkańcy wciąż się dziwią, dlaczego urzędnicy uparli się na sprzedaż tej ziemi pod zabudowę. Odpowiedź na to pytanie jest jednak prosta. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pienądze. Tereny zlokalizowane w ścisłym centrum do najtańszych nie należą.

Obecni na spotkaniu mieszkańcy zapowiadają, że bedą walczyć o niezabudowanie działki przy Karmelickiej do końca. W tej chwili mają zebranych w tej sprawie już około 600 podpisów. Zakupem fragmentu działki i wybudowaniem tam swojej siedziby, zainteresowany jest Instytut Pamięci Narodowej.

Przeczytaj: Park przy Karmelickiej jak więzienny spacerniak. Władze Krakowa uparły się na beton

 

 

 

 

(Grzegorz Krzywak/ko)