Gdy po długim oczekiwaniu w kolejce matka z dziećmi znalazła się przy wejściu do bawialni, dowiedziała się od pracowników sklepu, że dziecko z zespołem Downa nie może zostać w środku bez jej opieki - nie zgłosiła bowiem jego wizyty dwa dni wcześniej, tak jak przewiduje regulamin. "To był bardzo przykry incydent" - mówi nasz słuchacz, który widział całe zajście.

Jak tłumaczy rzecznik szwedzkiej sieci Krzysztof Janiak, w zapisie regulaminu, który każe rodzicom zgłaszać obecność niepełnosprawnego dziecka z 48-godzinnym wyprzedzeniem, chodzi o bezpieczeństwo tego dziecka podczas zabawy. "Opiekun ma pod opieką średnio około dziesięciu dzieci. W związku z tym nie jest w stanie zwrócić większej uwagi na takie dziecko" - mówi Janiak.

Paulina Surman, prezes Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Zespołem Downa "Tęcza" uważa, że to łagodna, ale jednak forma dyskryminacji. Dodaje, że opiekunowie zajmujący się dziećmi w takich miejscach, powinni sobie radzić w różnych sytuacjach.

 

 

Martyna Masztalerz/łk