Łukasz Maślona ze stowarzyszenia Funkcja Miasto podkreśla, że nie protestuje przeciw samemu pomnikowi, ale jego lokalizacji. "Nie jesteśmy przeciwni próbie upamiętnienia żołnierzy AK. Natomiast uważamy, że projekt w tym miejscu zaburza przestrzeń, jest opresyjny i zabiera teren zielony, którego tak bardzo w Krakowie brakuje" - tłumaczy Łukasz Maślona. Jak dodaje, jest wiele lepszych miejsc na lokalizację dla tego pomnika. M.in. pusty cokół przy ulicy Armii Krajowej, gdzie w czasach PRL-u znajdował się monument radzieckiego marszałka Iwana Koniewa, który wkroczył do Krakowa z Armią Czerwoną. - Byłaby to sprawiedliwość historoczna o wymiarze symbolicznym, a dodatkowo ta lokalizacja nie wzbudzałaby takich kontrowersji - uważa krakowski aktywista.  

Sama inicjatywa pominika, która ma powstać u stóp Zamku Królewskiego na Wawelu, budzi kontrowersje wśród mieszkańców. "Dajmy już spokój z tymi pomnikami. Za dużo już tego. A jeśli już to może gdzieś indziej" - mówią reporterowi Radia Kraków krakowianie. 

Inicjatorzy budowy pomnika z Fundacji "Wstęga Pamięci" odpowiadają, że w tej sprawie w 2012 roku odbyły się konsultacje społeczne, w czasie których mieszkańcy poparli lokalizację pomnika i teraz - kiedy są już wszystkie pozwolenia na budowę i trwa procedura przetargowa - jest za późno na zmiany. "Pamięć o Armii Krajowej nie jest dla wielu osób najwygodniejsza" - twierdzi też Janusz Kamocki - kombatant i jeden z inicjatorów postawienia monumentu.