"Pisaliśmy do ZIKiT-u, do rady dzielnicy. Podpisali się mieszkańcy ul. Danalówka, ul. Półłanki. I nic. A tu przecież chodzi o przystanek, który jest naprzeciwko naszych domów" - podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków pan Zbigniew.

Cała podróż - by znaleźć pasy, a potem wrócić na przystanek - zajęła reporterce Radia Kraków i panu Zbigniewowi prawie trzydzieści minut. Jak dodaje mieszkaniec, gdyby przejście dla pieszych było w okolicy bloków mieszkalnych, to dojście na przystanek zajęłoby... trzydzieści sekund.

Ulica Półłanki zalicza się do tych bardzo ruchliwych. "Tak, a nie dość, że ruchliwa, to dodatkowo jesteśmy narażeni na wszelkie warunki atmosferyczne. Nocą kamizelka odblaskowa jest obowiązkowa. Idzie się poboczem. Jak jadą dwa autobusy, to niemal do rowu trzeba uciekać" - dodaje pan Zbigniew. 

Zdaniem mieszkańców wymalowanie przejścia dla pieszych lub zrobienie chodnika w tym miejscu to nie jest wielki problem. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu twierdzi jednak inaczej. "To nie jest kwestia tego, że my nie chcemy zrobić przejścia, tylko że nie ma infrastruktury, do której to przejście by prowadziło. A prowadziłoby do rowu. Rozwiązanie może znajdzie się w przyszłym roku, gdyż zamierzamy realizować remont nakładkowy ul. Półłanki. Nie wiemy, czy zadanie znajdzie się w budżecie. Chodniki trudno będzie wyznaczyć na terenie gminnym bez wykupu terenów należących do osób prywatnych" - tłumaczy Michał Pyclik z ZIKiT-u. 

Jak radzi Michał Pyclik, na początku przyszłego roku mieszkańcy jeszcze raz powinni zgłosić problem do rady dzielnicy.

 

 

(Dominika Baraniec/ew)