Urzędnicy spodziewali się większego zainteresowania. Zgłaszają się zazwyczaj ci, którzy już pracowali w komisjach wyborczych. Nie ukrywają, że to dla nich dodatkowe źródło dochodu. Szeregowy członek komisji zarobi za pracę przy jednej turze wyborów 300 złotych, dieta wiceprzewodniczącego i przewodniczącego, jest o kilkadziesiąt złotych większa. Może to jest powodem, że chętnych brakuje - mówi Tomasz Róg z krakowskiego magistratu, choć nie tylko: "Tegoroczny kalendarz wyborczy jest krótki, komitety wyborcze nie były przygotowane na nabór kandydatów w tak krótkim czasie".

Trzeba też dodać, że w tym roku jest podział na komisje dzienne i nocne - te drugie odpowiadać będą za przeliczenie głosów. A w związku z tym zamiast jak dotąd prawie pół tysiąca trzeba obsadzić prawie 900 komisji wyborczych.

Wybory samorządowe - serwis specjalny

 

Marcin Friedrich/łk