W niedzielę w Krakowie wicepremier Szydło zaprezentowała „PiSbus”, w którym będzie w najbliższych dniach podróżować po Polsce i spotykać się z wyborcami. Pierwsze przystanki zaplanowano w niedzielę w Zakopanem i Nowym Targu.

Jak mówiła Szydło przed wyruszeniem w drogę, stawka wyborów do PE jest wysoka dla Polski, ale także dla wszystkich obywateli, a mimo to Polacy bardzo często nie przywiązują wagi do tych wyborów.

„Dlatego bardzo prosimy, żeby pójść i głosować. Głosować po to, żeby postawić na ludzi, którzy będą dbali o sprawy Polski i Polaków w Parlamencie Europejskim, ale także, którzy będą dbali, by UE się rozwijała, by Europa była bezpiecznym miejscem dla Europejczyków, by była silna, rozwijająca się, dająca gwarancję godnego życia każdemu Europejczykowi” - przekonywała wicepremier.

 

Według niej wybory do europarlamentu, to także decyzja „czy chcemy, aby to wszystko co w ciągu ostatnich czterech lato zostało wprowadzone, co jest dobrego dla Polaków i wychodzi naprzeciw oczekiwaniu wielu środowisk, było realizowane i kontynuowane”.

Europoseł prof. Ryszard Legutko, który zajmuje drugie miejsce na liście PiS w Małopolsce i Świętokrzyskiem ocenił, że obserwuje zwiększające się zainteresowanie nadchodzącymi wyborami do PE, a to co do tej pory nie zaprzątało dużej części Polaków „nagle staje się czymś co ludzi bardzo absorbuje i to dobrze”.

„Polacy chcą być w Unii i to dobrze, ale także rośnie ilość Polaków którzy chcą tę unię zmienić, bo nie wszystko co w UE warte jest kontynuowania: sposób podejmowania decyzji, ciągle podział na równych i równiejszych” powiedział Legutko.

Polska – zaznaczył europoseł - jest państwem, które jako jedno z pierwszych postawiło hasło reformy UE. „To hasło jest coraz bardziej popularne. Następuje wielkie ożywienie po tej wschodniej stronie Europy w tym kierunku, zyskujemy sojuszników. Te wybory są również bardzo ważne z tego powodu, że po razi pierwszy pojawiła się szansa, żeby zreformować Unię w dobrym kierunku, żeby była bardziej demokratyczna i lepiej odpowiadała interesom obywateli” - uważa prof. Legutko.

 

Martyna Masztalerz/PAP/bp