Sąd zdecydował o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec Przemysława M. na okres 3 miesięcy do 2 czerwca br." - powiedziała dziennikarzom sędzia Górszczyk.

Jak dodała, za zastosowaniem aresztu przemawiało wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez Przemysława M. zarzucanych mu przestępstw, a także inne przesłanki: uzasadniona obawa ucieczki lub ukrycia się podejrzanego oraz groźba popełnienia kolejnych przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu bądź bezpieczeństwu powszechnemu. Sąd odwołał się do materiałów przedstawionych przez prokuratora, a były to zeznania świadków i wyjaśnienia podejrzanego, który także w środę składał je w trakcie posiedzenia sądu. "Potwierdzam, że podejrzany na posiedzeniu w przedmiocie tymczasowego aresztowania składał wyjaśnienia" - mówiła sędzia Górszczyk.

"Sąd w związku z zastosowaniem tymczasowego aresztowania wystąpił do aresztu o stosowanie określonych metod związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa podejrzanemu" - poinformowała sędzia. "Sąd, widząc pewne objawy czy zachowania podejrzanego w trakcie składania wyjaśnień, a także zapoznając się z aktami postępowania w tej sprawie, podjął taką decyzję, iż sygnalizuje, że to zachowanie podejrzanego wymaga środków ostrożności" - sprecyzowała.

Przemysławowi M. postawiono we wtorek w prokuraturze trzy zarzuty: kierowania gróźb karalnych pod adresem funkcjonariuszy publicznych w celu wymuszenia ich rezygnacji, przygotowywania się do usunięcia Sejmu jako konstytucyjnego organu państwa poprzez gromadzenie niebezpiecznych przedmiotów, mogących mieć charakter militariów, oraz oszustwa na szkodę osoby prywatnej na kwotę poniżej 6 tys. zł.

Mężczyzna przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia.

"Z wyjaśnień, jakie złożył Przemysław M., wynika, że Sejm nie był dla niego celem samym w sobie. Mężczyzna liczył się z tym, że podejmując taką akcję, zostanie pozbawiony życia" – powiedziała prok. Mirosława Kalinowska-Zajdak z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Jak podkreśliła, mężczyzna nie potrafił do końca wyjaśnić motywów, jakimi się kierował. W jego mieszkaniu zabezpieczono m.in. noże, atrapy broni, pałkę teleskopową, maskę gazową.

"Jeśli chodzi o wysyłanie listów z groźbami do prezydentów miast, mężczyzna jest przekonany, że kierował je do osób reprezentujących różne opcje polityczne i jego czyn nie był motywowany pobudkami politycznymi" - mówiła PAP Kalinowska-Zajdak.

W miniony piątek w korespondencji adresowanej do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego znalazł się list z żądaniem jego dymisji i groźbą pozbawienia go życia w razie niepodporządkowania się temu żądaniu. Dodatkowymi elementami nacisku były włożona do koperty amunicja oraz wydruk 16 zdjęć osób pełniących funkcji publiczne, opatrzonych obramowaniem symbolizującym ociekającą krew.

Takie listy otrzymali także prezydenci Kielc, Koszalina, Lublina, Łodzi, Rzeszowa, Szczecina i Torunia. Niewykluczone, że przesyłki dotrą jeszcze do jakiegoś urzędu miasta w kraju. Były prezydent Lech Wałęsa o tym, że otrzymał przesyłkę, poinformował na Twitterze. Napisał: "Nigdy, nikt mnie nie zastraszył i nie zastraszy". Przesyłki były wysyłane z placówki pocztowej w Nowej Hucie.

Trwają czynności zmierzające do zabezpieczenia kolejnych dowodów i według śledczych nie można wykluczyć rozszerzenia zarzutów stawianych podejrzanemu. Na razie dotyczą one listów do prezydentów Krakowa, Łodzi i Rzeszowa.

 

PAP/Marcin Friedrich/jgk