Od kilku miesięcy Centrum Monitoringu bocheńskiej straży miejskiej obsługiwało 4 obrotowe kamery oraz 1 stałą. Teraz system rozbudowano do 17 kamer, a docelowo ma być ich 37. Podczas gdy w dużo większym Tarnowie monitoring liczy 38 kamer.

Jak wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków komendant strażników Krzysztof Tomasik, miasto inwestuje w kolejne kamery bo widzi efekty tych już wcześniej zainstalowanych w centrum miasta.

Tomasik przekonuje nawet, że dzięki monitoringowi udało się wyeliminować przypadki picia alkoholu na rynku oraz w centrum miasta. Szef bocheńskich strażników nie ma jednak też złudzeń, że takie osoby nie zrezygnowały przez to z picia w miejscach publicznych, ale przeniosły się z centrum w inne tereny miasta – tam gdzie oko kamery nie sięga. I właśnie to zdaniem Tomasika jest argumentem za rozbudową miejskiego monitoringu.

Krzysztof Tomasik podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków, że kamery, którymi dysponują strażnicy mają ogromne możliwości techniczne. Jego zdaniem dzięki tak sprawnemu oku kamery można odczytać nawet godzinę na zegarku przechodnia. Ale to jednak oznacza, że równie dobrze kamery mogłyby zaglądać do okien mieszkań bochnian.

Takie obawy zgłaszają także mieszkańcy. Jeden z nich pytał czy strażnicy będą go podglądali podczas opalania na balkonie.

Komendant w rozmowie z Radiem Kraków zapewnia jednak, że nie ma mowy, żeby miejski monitoring był wykorzystywany do podglądania mieszkańców w ich domach czy mieszkaniach.

Gdyby jednak ktoś miał co do tego wątpliwości może wystąpić do straży miejskiej z prośbą o uruchomienie w systemie monitoringu specjalnej „maski”, która sprawi, że podczas poglądu obrazu dany obszar będzie zamazany.

Bartek Maziarz