Po wypuszczeniu ks. Mateusz od razu skontaktował się ze swoim bratem. Radiu Kraków udało się krótko porozmawiać z Rafałem Dziedzicem, bratem małopolskiego duszpasterza. Nie wiadomo na razie, kiedy ksiądz Mateusz będzie mógł wrócić do Polski. MSZ nie podaje także szczegółów negocjacji i okoliczności uwolnienia misjonarza.
Zapis rozmowy Bartka Niemca z Rafałem Dziedzicem
Bartek Niemiec: Ksiądz Mateusz Dziedzic jest już na wolności. Wczoraj rozmawiał pan z bratem. Jak się czuje? Czy jest zdrowy?
Rafał Dziedzic: Rozmawialiśmy krótko, bo pożyczył telefon od personelu szpitalnego, ale z tego, co mi powiedział, to czuje się w miarę dobrze, jest w tej chwili w szpitalu w stolicy Kamerunu i przechodzi podstawowe badania. Jak mówił, otrzymał kroplówkę wzmacniającą, bo, dodał z uśmiechem, że troszeczkę schudł.
Czy brat zdradził, jak porywacze go traktowali i co się stało, że zdecydowali się go wypuścić?
Nie znam wyników tych negocjacji, ale wspomniał o warunkach, w jakich przebywał. Jak mówił, był troszeczkę lepiej traktowany niż pozostali. Zresztą przeżywał bardzo, że nie udało się wszystkich uwolnić, że to rozstanie było bardzo trudne, bo oni wiązali z nim dużą nadzieję. Jednak 10 osób - jak wiemy - zostało tam jeszcze uwięzionych. Jeśli chodzi o warunki, to miał namiot przykryty plandeką, gdzie miał zrobione posłanie i cały czas miał swojego "anioła stróża", który uzbrojony czuwał i nie opuszczał go na krok.
Najważniejsze, że ksiądz Mateusz Dziedzic jest wolny, bo te ostatnie tygodnie były z pewnością dla państwa bardzo ciężkie.
Tak. Wczoraj był taki wybuch euforii. W pierwszych minutach, gdy się dowiedzieliśmy, to było takie niedowierzanie, informacje niepotwierdzone, ale potem docierało, jak go usłyszeliśmy, już to było pewne i radość ogromna.
Rodzina pewnie wspierała księdza Mateusza przede wszystkim modlitwą?
Przede wszystkim modlitwą i on wiedział o tym. Jak rozmawiałem z nim, to powiedział, że dostał informację, że wiele ludzi się za niego modli i - jak podkreślił - to mu pomogło przetrwać.
Czy ksiądz Mateusz zdecydował się wrócić do Polski, czy wiadomo kiedy ewentualnie wróci?
Ze wstępnych informacji, po rozmowie z bratem, myślę, że tak. Zresztą namawiamy go bardzo do tego, ale o terminie jeszcze nic nie wiadomo, bo ma się spotkać z dyplomacją w Kamerunie - z tymi osobami, które prowadziły negocjacje.
Kiedy znów będzie pan rozmawiał z bratem?
Tego jeszcze nie wiem. Cały czas patrzę na telefon, czy to on dzwoni. Każda informacja jest dla nas bardzo ważna.
(Agnieszka Bednarz/Bartosz Niemiec/ew/bp)