"Niestety jest to scenariusz, którego nie unikniemy. W szpitalach, w których jest mało lekarzy rezydentów - zagrożenie, że nie będzie komu dyżurować jest zdecydowanie mniejsze. Sytuacja jest bardziej skomplikowana tam, gdzie jest sporo zatrudnionych lekarzy rezydentów, dotyczy to przede wszystkim lekarzy klinicznych" - mówi Piotr Watoła, przewodniczący małopolskiego oddziału Związku Zawodowego Lekarzy. 

W Małopolsce najwięcej umów opt-out wypowiedzieli lekarze w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu - ponad stu rezydentów i specjalistów. Wcześniej z brania dodatkowych dyżurów zrezygnowało większość anaztezjologów. Szpital wciąż pracuje nad stworzeniem grafiku i zapewnieniem dyżurów na oddziałach.

Dzisiaj została opublikowana nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która przewiduje stopniowy wzrost nakładów na służbę zdrowia do poziomu 6 procent PKB w 2025 roku.  Według ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła jest to historyczna chwila. W przyszłym roku na zdrowie ma być przeznaczone nie mniej niż 4,67 procent PKB.

Tymczasem związkowcy przypominają, że w Polsce nakłady na służbę zdrowia są jednymi z najmniejszych w Europie i w ciągu 3 lat powinny osiągnąć 6,8 proc. PKB. Piotr Watoła z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przekonuje, że podniesienie finansowania rozwiąże problem braków kadrowych.

W proteście przeciwko zbyt małej liczbie lekarzy, niskim płacom i długim kolejkom w październiku lekarze rezydenci podjęli strajk głodowy. Od listopada rozpoczęli akcję "jeden lekarz, jeden etat" i część medyków wypowiedziało klauzule opt-out, pozwalające prascować im dłużej niż 48 godzin w tygodniu.

 

 

(Teresa Gut/ew)