EkoInterwencja czy EkoDonos?

 

Nie jest istotne, jak nazwiemy projekt. Istotne jest, że zgłoszenie może uderzyć niektórych mieszkańców po kieszeni. Władze województwa tłumaczą jednak, że chcą w ten sposób zachęcić Małopolan do walki o czyste powietrze. Jak mówi wicemarszałek Tomasz Urynowicz - urzędnicy chcieli maksymalnie ułatwić możliwość zgłoszenia takich przypadków łamania prawa. “Jednym kliknięciem można dzisiaj podjąć interwencję, a to urzędnik ma wiedzieć, gdzie ma dotrzeć. To dopiero początek projektu, jakim jest aplikacja EkoMałopolska. Dowiemy się wszystkiego, co dotyczy środowiska w Małopolsce, będzie można zgłosić interwencję, ale i sprawdzić, co się z nią dzieje” - tłumaczy wicemarszałek.

Poprzez formularz można anonimowo zgłosić na razie tych, którzy palą śmieciami, paliwami, które nie są zgodne z uchwałą antysmogową, a także składy i punkty sprzedaży węgla złej jakości. Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego ocenia, że EkoInterwencja może wesprzeć nieskuteczne i dotąd w wielu przypadkach rzadkie kontrole organizowane przez gminy. „Prowadziliśmy dużą analizę, jak ten system kontroli wygląda. Wiele gmin po prostu umywa ręce. Kontrole bywają przeprowadzane tydzień po zgłoszeniu. Dane osób zgłaszających interwencje są ujawniane. My mamy nadzieję, że teraz ten system zgłaszania się poprawi” - twierdzi Dworakowska.

 

 

Dla mieszkańców i włodarzy

EkoInterwencja ma nie tylko ułatwić zgłaszanie przypadków łamania prawa, ale i pomóc władzom województwa w wyciąganiu wniosków dotyczących tego, jak poszczególne gminy radzą sobie w walce ze smogiem. Krzysztof Wójtowicz - burmistrz podkrakowskiej Skały uważanej za jedną z gmin z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem odnosi się jednak do EkoInterwencji z umiarkowanym entuzjazmem. „Długoterminowo może pomóc, to może być nawet narzędzie do walki ze smogiem. Oby nie stało się narzędziem do walki z nielubianym sąsiadem” - mówi Wójtowicz w rozmowie z reporterką Radia Kraków.

Podzieleni są również mieszkańcy Skały. „Jeżeli bym posądzała sąsiada, to tak, zgłoszę. Ale często jest tak, że nie widać, co się pali, nawet po kolorze dymu” - powiedziała jedna z mieszkanek. „Ja na sąsiada nie będę donosił. Od tego są służby” - deklaruje inny.

Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego tłumaczy jednak, że zgłaszania takich sytuacji nie można rozpatrywać w kategorii donosu. „To nie jest ekodonos. Wszyscy mamy prawo oddychać czystym powietrzem. Ktoś rujnuje nam zdrowie. Mamy prawo bronić się przed tego typu działaniami” - podkreśla przedstawicielka KAS. Dodała, że powód do zmartwień będą mieli wyłącznie ci, którzy mimo zakazów decydują się łamać prawo.

 

 

(Joanna Orszulak/ew)