Triumf Klinec to duża niespodzianka. 22-letnia zawodniczka jeszcze nigdy nie wygrała zawodów Pucharu Świata. W inauguracji tego sezonu nie brała zaś udziału z powodu COVID-19. Ma za sobą także już trudne momenty w karierze - w przeszłości zerwała więzadła krzyżowe w kolanie.

W czwartek na półmetku była druga, a ostatecznie wyprzedziła broniącą tytułu Norweżkę Maren Lundby o 3,1 pkt. Brąz wywalczyła słynna Japonka Sara Takanashi, zachowując lokatę zajmowaną w połowie zmagań i tracą do Słowenki 3,3 pkt. 24-letnia Azjatka, która była najlepsza w środowych kwalifikacjach, wygrała 60 konkursów PŚ, ale indywidualnie jeszcze nigdy nie stała na najwyższym stopniu podium igrzysk lub MŚ.

Pecha tego dnia miała Marita Kramer. W pierwszej próbie wylądowała na 109. metrze i ustanowiła kobiecy rekord skoczni. Niewiele brakowało, by podparła ten skok, ale uniknęła tego i została na półmetku liderką. Wyprzedzała jednak wówczas Klinec tylko o jeden punkt. W serii finałowej reprezentantka Austrii jako jedyna z czołówki zdecydowała się na skok z 23. belki startowej (pozostałe zawodniczki z tego grona oddały swoje próby z 24.). Tym razem ponownie miała problemy przy lądowaniu i w efekcie znalazła się tuż za podium.

Twardosz zajęła 33. miejsce (83 m), a Rajda (69,5 m) uplasowała się o pięć lokat niżej. Druga z biało-czerwonych zajęła przedostatnie miejsce wśród sklasyfikowanych zawodniczek. Austriaczka Sophie Sorschag została zdyskwalifikowana za nieprzepisowy kombinezon.

W kwalifikacjach do tego konkursu odpadły dwie pozostałe Polki - Kamila Karpiel i Nicole Konderla.

W MŚ w Oberstdorfie zawodniczki będą rywalizować jeszcze indywidualnie na obiekcie HS 137. Czekają je także zmagania zespołowe i drużyn mieszanych.

PAP/KN