Dobry początek, po którym było już tylko gorzej – tak w skrócie opisać można mecz w wykonaniu piłkarzy Macieja Stolarczyka. Pierwsza próba zdobycia gola należała do bohatera Wisły w drugiej połowie sezonu: Krzysztofa Drzazgi. Snajper, który odrodził się na wypożyczeniu w Puszczy Niepołomice już w pierwszej połowie spotkania z Zagłębiem Sosnowiec starał się pokonać Dawida Kudłę. Strzał napastnika „Białej Gwiazdy” zablokowali jednak gospodarze. Więcej szczęścia Drzazga miał za to już cztery minuty później. 23-latek ze Szprotawy wykorzystał zamieszanie w polu karnym Zagłębia, piłkę, która szczęśliwie znalazła się pod jego nogami uderzył z całych sił i po kilku sekundach wzniósł ręce w geście radości.

Po golu zawodnicy z Sosnowca potrzebowali kilku chwil, by wrócić do pełni zmysłów. W 14. minucie bombę z dystansu spróbował posłać Mateusz Możdżeń, lecz był to strzał niecelny. Po chwili tej samej sztuki podjął się Sanogo. W bramkę trafił, ale na posterunku był Mateusz Lis. Coraz poważniejsze zapędy gospodarzy na bramkę Wisły ostudził w 20. minucie Rafał Pietrzak, który egzekwując rzut wolny z ostrego kąta starał się pokonać Kudłę. Tym razem jednak bramkarz Sosnowca znakomicie wywiązał się ze swoich obowiązków.

Do końca pierwszej połowy gry Zagłębie zagrażało Wiśle głównie ze stałych fragmentów. Kilka minut przed gwizdkiem odsyłającym piłkarzy na przerwę jeszcze Patrik Mráz znalazł się w dobrym miejscu o właściwym czasie: strzał przewrotką Słowaka z kilku metrów poszybował jednak nad bramką.

Druga połowa to dwa szybkie ciosy wyprowadzone przez gospodarzy. Już cztery minuty po wznowieniu gry stan meczu wyrównał Możdżeń strzelając z dystansu, natomiast w 58. minucie Sanogo ograł krakowskich obrońców, podał do Nowaka, a ten wpakował piłkę do pustej bramki. Lis był w tej sytuacji bez szans.

Z biegiem czasu brak pomysłu Wisły na grę był coraz mocniej widoczny. Okazje do zmiany wyniku mieli Drzazga, czy choćby Kumah. Pozytywnie wyróżniał się zwłaszcza pierwszy z nich. Szukał piłki, dryblował, dogrywał do kolegów, jednak na niewiele się to zdało. Narastające zmęczenie i nieubłaganie upływające minuty uniemożliwiły obu stronom poprawne wykonywanie swojej pracy, więc okres od drugiej bramki Zagłębia do końcowego gwizdka był marnym, chaotycznym widowiskiem.

 

Zagłębie Sosnowiec – Wisła Kraków 2:1 (0:1)
Zagłębie Sosnowiec: Dawid Kudła, Michael Heinloth, Mateusz Cichocki, Polczak, Patrik Mráz, Tomasz Nawotka, Szymon Pawłowski, Mateusz Możdżeń, Zarko Udoviczić, Giorgi Gabedawa (46’ Olaf Nowak), Vamara Sanogo (82’ Giorgi Ivanishvili)
ławka rezerwowych: Perdijić, Tóth, T. Nowak, Ryndak, Greššák, O. Nowak, Iwaniszwili

Wisła Kraków: Mateusz Lis, Rafał Pietrzak, Matej Palčič, Daniel Hoyo-Kowalski, Marcin Grabowski, Dawid Szot, Rafał Boguski, Marko Kolar, Krzysztof Drzazga (’80 Aleksander Buksa), Sławomi Peszko (66’ Emmanuel Kumah), Paweł Brożek (61’ Wojciech Słomka)
ławka rezerwowych: Broda, Balicki, Buksa, Mosakiewicz, Śliwa, Kumah, Słomka

żółte kartki: 35’ Mraz – 44’ Kolar, 54’ Drzazga
bramki: 49’ Możdżeń, 58’ Nowak – 5’ Drzazga
widzów: 3048
Sędzia: Krzysztof Jakubik

 

PAP