Marek Solecki/Radio Kraków: Można powiedzieć, że to skandal, że pojedynek Mariusza Wacha z Nowej Huty z Arturem Szpilką z Wieliczki odbędzie się w Gliwicach, a nie w Tauron Arenie Kraków :)

Mariusz Wach: Wiadomo, że obaj wolelibyśmy, żeby odbył się w Krakowie. Niestety, to nie od nas zależało. Najważniejsze jednak, że do walki dojdzie. W Gliwicach również jest wielka hala.

MS: Myślę, że na tę walkę czekało rzeczywiście wielu ludzi w Polsce...

Mariusz Wach: Oczekiwania przed naszym pojedynkiem są ogromne. Fani przez media społecznościowe informują, że przyjadą do Gliwic, że będą nam kibicować. Mam nadzieję, że mnóstwo kibiców przyjdzie. 

MS: Często jest tak, że przed walką dochodzi do wielu scysji, ale wygląda na to, że wy z Arturem Szpilką znacie się tak dobrze, że może obejść się bez tego...

Mariusz Wach: Ja mam taki charakter, że rzeczywiście wolę sobie zostawić całą energię na treningi i przede wszystkim na walkę, niepotrzebnie nie zaczepiam, raczej nie wdaję się w pyskówki. Myślę, że Artur też już nauczył się tego, że lepiej tę energię kumulować na walce i przygotowaniach, a nie na takich pyskówkach czy śledzeniu tego co ktoś powiedział, czy co kibice o tym piszą czy mówią. 

MS: Walka 10 listopada, teraz najtrudniejszy okres przygotowań?

Mariusz Wach: Tak, te najbliższe tygodnie to czas takich najbardziej męczących przygotowań, ale wszystko jest na dobrej drodze, czuje się dobrze, nic mnie nie boli, przede mną jeszcze trzy tygodnie ciężkich sparingów, to jest taki można powiedzieć najcięższy okres. Ale muszę być gotowy. Dla mnie tak naprawdę każdy pojedynek jest o „być albo nie być”. Do każdego muszę się solidnie przygotować, dawać z siebie sto procent na treningu i w walce. Wiem, że jest ona dla nas bardzo ważna. Wygrana z Arturem otworzy mi drzwi do starć z lepszymi zawodnikami w kraju i na świecie, bo naszą walkę na pewno będą oglądać różni promotorzy, menedżerowie i bokserskie portale. Może nie czekają z niecierpliwością na nią, ale na jej wynik, na to, kto z nas wygra.

MS: A kto wygra?
 
Mariusz Wach: Będę musiał dać z siebie więcej niż zwykle, bo wiem, że jadę na galę promotora Artura, więc, żeby sędziowie nie mieli wątpliwości po ostatnim gongu, będę chciał go parę razy powalić na ring, zaliczyć nokdauny lub nokaut. Nie będzie litości. Będę dążył do tego, aby nie zostawić ostatniego słowa sędziom. Artur będzie lżejszy, na pewno zada więcej ciosów, chcąc wygrać na punkty. Będę mu to jednak utrudniał. W ringu nie będzie litości. Chcę go znokautować.