37-letni piłkarz po odejściu z Leicester City latem tego roku, pozostawał bez klubu. Jak sam przyznaje, chce sprawdzić, czy jeszcze nadaje się do gry.

- Jeśli poczuję, że się nie nadaję, to sam pójdę do władz klubu i powiem, że mój czas dobiegł końca. Nie będę oszukiwał sam siebie i ludzi, którzy we mnie wierzą. Gdy skończył się mój kontrakt z Leicester, straciłem rytm treningowy. Ćwiczyłem indywidualnie dwa razy w tygodniu. Mój przyjaciel, który jest szkoleniowcem Kalwarianki, umożliwił mi treningi z tym zespołem, abym mógł poczuć piłkę. Starałem się utrzymać jakoś formę. Cieszę się, że wróciłem do żywych. Brakowało mi tego w ostatnich miesiącach.

60-krotny reprezentant Polski przyznał, że już kilka razy mógł trafić do Wisły.

- Teraz klub był bardzo konkretny i zdeterminowany. Było kilka propozycji z zagranicy i z Polski, ale przy ich rozpatrywaniu brałem też pod uwagę rodzinę. Jak się jest samemu, to pakuje się plecak i jedzie się na drugi koniec świata, ale jak się ma rodzinę, trzeba też myśleć o niej. Cieszę się, że mogłem zostać w Krakowie.

Spory wpływ na decyzję Wasilewskiego mieli także obecni piłkarze Wisły, z którymi Wasilewski się przyjaźni.

- Przede wszystkim Paweł Brożek, ale nie tylko on - przyznał wychowanek Hutnika Kraków - Od dłuższego czasu znam się też z Arkiem Głowackim i Patrykiem Małeckim. Muszę przyznać, że z ich strony była spora presja, abym podpisał ten kontrakt.

Byłego mistrza Anglii będzie można zobaczyć w akcji być może już w najbliższy wtorek o 13.00 podczas sparingu z I-ligową Puszczą Niepołomice.

Ten mecz rozegrany zostanie w ośrodku treningowym Wisły w Myślenicach.

 

PAP/SKO/GB