Mecze przyjaźni – tak określane są spotkania, w których piłkarze Korony Kielce grają z Sandecją Nowy Sącz. Oba kluby zaprzyjaźnione są od lat, ale na najwyższym szczeblu rozgrywek spotykały się dopiero po raz pierwszy. W poprzedniej kolejce ligowej obydwie drużyny odniosły zwycięstwa. Korona pokonała u siebie Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 2:1, a podopieczni Mroczkowskiego wygrali z Pogonią Szczecin także 2:1. Po siedmiu kolejkach drużyna z Nowego Sącza, z dorobkiem 11 punktów, zajmowała siódme miejsce w tabeli. Kielczanie mieli o trzy punkty mniej i plasowali się na dziewiątej pozycji.

Jedyna w tym spotkaniu bramka padła w 49. minucie. Krótko po tym, jak piłkarze wyszli z szatni na drugą połowę prostopadłe podanie otrzymał Elia Soriano i tej sytuacji nie zmarnował. Swoje okazje marnowali natomiast nagminnie jego koledzy z zespołu. To Korona była tutaj zdecydowanie bliższa zdobycia bramki numer dwa, trzy, a nawet cztery. Wystarczy powiedzieć, że Sandecja pierwszy celny strzał na bramkę gospodarzy oddała dopiero w drugim kwadransie drugiej części spotkania.

A Koronie szans nie brakowało. W 15. minucie w poprzeczkę głową trafił Kiełb, z kolei w końcówce pierwszej połowy szczęścia zabrakło Jukiciowi. Zabrakło też w tej sytuacji dobrego ustawienia arbitrowi głównemu tych zawodów. Wyglądało to tak, że strzał Jukicia ofiarnie odbijał Tomasz Brzyski. Sęk w tym, że obrońca Sandecji piłkę zgarnął dłonią, czego arbiter już nie wychwycił. Gdyby to dostrzegł, prawdopodobnie Sandecja grałaby w dziesięciu i musiałaby się bronić przed rzutem karnym.

Po przerwie mieliśmy już natomiast prawdziwy ostrzał bramki Michała Gliwy. W 64. minucie Mateusz Możdżeń nieczysto trafił w piłkę w sprzyjających okolicznościach. Minutę później Soriano mógł zdobyć swojego drugiego gola, ale przegrał pojedynek z golkiperem Sandecji. Była też doskonała szansa Możdżenia, który z 16. metra trafił jedynie w słupek. Miał też swoją stuprocentową okazję w 83. minucie Górski. Po ostrej centrze z prawego skrzydła napastnik wprowadzony z ławki najpierw z kilku metrów trafił prosto w Gliwę, a po chwili dobijał z ostrego kąta w słupek.

Skończyło się porażką Sandecji 0:1, choć równie dobrze podopieczni Radosława Mroczkowskiego mogli w Kielcach stracić nawet cztery czy pięć goli. Nie zmienia to faktu, że Sandecja przerwała w Kielcach serię dwóch zwycięstw z rzędu.

Korona Kielce - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (0:0)
49' Soriano

AD/PAP