Od piątku w Polsce, Turcji, na Słowacji i Węgrzech trwają 31. Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet. Polki grupowe zmagania toczą w łódzkiej Atlas Arenie. Na otwarcie turnieju bez starty seta pokonały Słowenię oraz debiutującą w walce o czempionat Starego Kontynentu Portugalię.

- W tych spotkaniach celem były szybkie zwycięstwa, żeby obyło się bez niepotrzebnej straty sił. To się udało i możemy myśleć o tym, co przed nami. Przyznam, że spodziewałam się trochę lepszej gry ze strony Portugalek, ale tak naprawdę w tym meczu nie zmęczyłyśmy się - o starcie rywalizacji mówiła reprezentacyjna przyjmująca Natalia Mędrzyk. - Nie ukrywamy, że mecz otwarcia ze Słowenią był trochę stresujący. Ja sama czułam lekki stresik, bo na trybunach było bardzo dużo ludzi. Ale zdążyłyśmy już trochę ochłonąć. Widać, że dojrzałyśmy sportowo i mentalnie. Kiedyś mecze przed własną publicznością były naszym mankamentem, bo brakowało nam w nich spokoju.

Dziś kobiecą reprezentację znów napędza gra przed polskimi kibicami. Większość zawodniczek występujących aktualnie w kadrze nie doświadczyło jeszcze tego w swojej karierze, bo Polki wracają do wyników osiąganych przed laty.

- Podczas hymnu miałam gęsią skórkę. W meczu, w którym grałam, nie widziałam jeszcze tylu kibiców, a gram w siatkówkę już kilka lat. Jest super atmosfera i o to chyba chodzi w sporcie – podkreślała Mędrzyk.

Swoje kolejne spotkanie biało-czerwone rozegrają w poniedziałek z Ukrainkami. Do 1/8 finału awansują cztery najlepsze zespoły z każdej z czterech grup.

 

PĆ/PAP