Trudno było wyobrazić sobie dla Cracovii trudniejszy mecz niż wyjazd na stadion lidera tabeli LOTTO Ekstraklasy. Wiosną terminarz nie będzie jednak oszczędzać Pasów, przed którymi długa i trudna droga do górnej ósemki. Czteropunktowa różnica, jaka dzieliła przed tym spotkaniem Cracovię od ósmej w tabeli Korony Kielce, jest jeszcze możliwa do zniwelowania. Do tego jednak potrzebne są tylko i wyłącznie zwycięstwa, a o to w Gdańsku miało być niezwykle trudno.

9 zwycięstw, 1 remis i 1 porażka - tak przezentował się przed tym meczem bilans Lechii Gdańsk przed własną publicznością w tym sezonie ligowym. W Gdańsku wygrała tylko i wyłącznie... Bruk-Bet Termalica Nieciecza, która jeszcze w sierpniu potrafiła ograć aktualnego lidera 2:1. Do kadry Cracovii na ten mecz wrócił po kontuzji Mateusz Cetnarski, jednak spotkanie w Gdańsku zaczął na ławce rezerwowych.

Niekwestionowanym faworytem meczu była Lechia, ale Cracovia zaczęła naprawdę obiecująco. W ósmej minucie pojedynek z Kuciakiem przegrał Krzysztof Piątek, a siedem minut później kolejną okazję po szybkiej wymianie podań z Dąbrowskim zamienił już na bramkę. Na stadionie w Gdańsku konsternacja, zwłaszcza, że to Pasy były w kolejnych minutach bliższe zdobycia kolejnego gola. W 33. minucie Piątek zmarnował swoją kolejną okazję, a niewykorzystane sytuacje zemściły się tuż przed przerwą. Ariel Borysiuk uderzył potężnie sprzed pola karnego nie dając szans Sandomierskiemu.

Po pierwszej połowie kibice Pasów mogli obiecywać sobie wiele, natomiast druga rozpoczęła się dla Cracovii najgorzej, jak tylko mogła. Już w 46. minucie w polu karnym faulował Piotr Malarczyk, a Flavio Paixao jedenastkę zamienił pewnym uderzeniem na bramkę. Kolejny cios Lechia zadała w 58. minucie. Tym razem Grzegorz Kuświk ruszył z piłką, a akcję zakończył skutecznym strzałem - Sandomierski był bez szans. Rezultat 1:3 nie załamał jednak zawodników Pasów, a kolejne minuty przyniosły kolejne emocje.

W 62. minucie kolejny pojedynek na linii Piątek-Kuciak wygrał golkiper Lechii Gdańsk, ale w 70. musiał już uznać wyższość niezwykle skutecznego tej wiosny napastnika. Piątek, który trafiał także z Ruchem i Pogonią, po dograniu Budzińskiego płaskim uderzeniem przy samym słupku ponownie wlał nadzieje w serca kibiców gości. Cztery minuty później w niesamowity sposób zaskoczyć Kuciaka próbował Szczepaniak. Rezerwowy w tym meczu zawodnik uderzał czymś z pogranicza przewrotki i nożyc i tylko fenomenalna parada Słowaka uratowała Lechię od utraty gola. Emocje zakończył gol z 85. minuty. Grzegorz Wojtkowiak po centrze Peszki uderzeniem po ziemi skierował piłkę do siatki, gwarantując Lechii spokój w końcówce spotkania.

Cracovia, jak można było się spodziewać, nie przywiozła z Gdańska ani jednego punktu. Na terenie lidera Pasy pokazały się jednak z naprawdę niezłej strony i przez dłuższy czas trwania spotkania nie dały Lechii uciec poza swój zasięg. Skończyło się jednak porażką, która jednak przed kolejnymi meczami może napawać optymizmem.

AD