Przypominają się czasy Adama Małysza, kiedy widzi się tych biało-czerwonych kibiców i tę euforię.

Zgadza się, zainteresowanie jest tak ogromne, że na skoczni brakuje nam dla wszystkich miejsca. To jest w tym momencie problem. Problemem nie jest forma naszych zawodników przed konkursem drużynowym. Ja szczególnie lubię te zawody drużynowe, bo mamy tam taką wyjątkową zmienność. Co grupę coś się zmienia, coś się przesuwa. Nasz zespół stać tutaj na wygraną, a podium wydaje się obowiązkiem. W niedzielę będziemy znów kibicować Kamilowi. On jest w tej chwili bardzo blisko swojego najlepszego skakania. Jeszcze w niektórych skokach jest lekko spóźniony, ale nawet to nie przeszkadza mu w wygranych.

To pocieszające.

Zdecydowanie tak. Jak już Kamil trafi w próg, nie ma chyba w tej chwili zawodnika, który byłby w stanie go pokonać.

Może to być nawet nudne!

No, aż tak dobrze to nie jest. Skoki narciarskie to jest jednak żywy organizm, bez przerwy coś się dzieje i można liczyć na niespodzianki - na plus i na minus.

Szczególnie ciekawie będzie w sobotę, bo drużynowo jesteśmy naprawdę mocni.

Chłopcy skaczą tak dobrze, że trudno, żeby tu u siebie, gdzie skakali najlepiej nawet w słabszej dyspozycji, zawiedli. Są teraz naprawdę dobrze dysponowani. Trener Horngacher ma uporządkowaną sytuację, ma do pomocy Adama Małysza, który wspiera cały zespół. Mamy nawet ochroniarza, jest ubrany na sportowo i pilnuje, żeby niepowołane osoby niepotrzebnie nie zbliżały się do zawodników i nie wrzucały im czegoś do głowy. Tak to w sporcie bywa - zawodnik musi mieć umysł czysty i skoncentrowany na zadaniu, które ma wykonać.

Jeżeli Kamil Stoch ma przegrać tu w Zakopanem, to chyba z Maciejem Kotem albo Piotrkiem Żyłą?

Oby, jeżeli już to tak byłoby najlepiej. I Piotrka Żyłę i Maćka Kota z pewnością stać na podium. Nie sądzę, żeby wyszło tak fajnie, żeby na podium stanęła cała trójka, ale oczywiście wykluczyć też tego nie można.

Przedstawiciele z innych krajów zazdroszczą, że mamy tutaj taką frekwencję?

Zdecydowanie tak, tym bardziej, że nasi kibice to tacy sportowi kibice. Trzeba zobaczyć, jak kibicują w Niemczech, czy Austrii. Wszędzie to jest jakoś inaczej. U nas jest rodzinnie, sportowo. Tu przychodzi kibic, który interesuje się skokami narciarskimi. Nie ma jakichś niepotrzebnych zawieruch.

ROZMAWIAŁ KUBA NIZIŃSKI