Bruk-Bet, nieważne czy w Niecieczy czy w Krakowie, dla Pasów jest rywalem bardzo niewygodnym. O tym, że Słoniki Cracovii zwyczajnie nie leżą, najlepiej świadczą wyniki starć tych drużyn. Spośród czterech ligowych pojedynków Pasy wygrały zaledwie raz, w I lidze. Poza tym w Niecieczy przegrały 0:2 i zremisowały 1:1, natomiast jesienią w ubiegłym sezonie niespodziewanie uległy Termalice w stosunku 2:3. Na niedzielny mecz szkoleniowiec Jacek Zieliński oddelegował jedenastkę dokładnie taką samą, która przed tygodniem w znakomitym stylu rozbiła Piasta Gliwice. W meczowej kadrze zabrakło jeszcze najnowszego nabytku Pasów, Jakuba Czunty. Słowak ma wypełnić  na lewej obronie lukę po kontuzjowanym Pawle Jaroszyńskim, jednak przed meczem z Bruk-Betem nie został jeszcze do gry zgłoszony.

Spotkanie w Niecieczy rozpoczęło się dla kibiców Pasów obiecująco. Już w trzeciej minucie w pole karne wpadł Erik Jendrisek, jednak w dobrej sytuacji przegrał pojedynek z Dariuszem Trelą. W kolejnych minutach dla Cracovii było już tylko gorzej. Dziesięć minut po klarownej szansie Jendriszka w przeciwległym polu karnym nastąpiło spore zamieszanie. W całym tym chaosie najlepiej odnalazł się Vladislavs Gutkovskis, który stanął oko w oko z Grzegorzem Sandomierskim i zamienił tę okazję na bramkę. Sześć minut po golu Łotysza powinno zrobić się nawet 2:0. Po strzale Guby z bocznego sektora pola karnego piłka odbiła się jeszcze od interweniującego Litauszkiego, trafiła w słupek, po czym z wysokości linii bramkowej ofiarnie wygarnął ją golkiper Pasów.

O prawdziwości powiedzenia "co się odwlecze to nie uciecze" Cracovia boleśnie przekonała się jednak w 21. minucie. W bardzo niepozornej sytuacji, po przeciągniętym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Sandomierski przepuścił futbolówkę, którą w ostatniej chwili głową w boisku utrzymał Kornel Osyra. Nowy nabytek Słoników zgrał piłkę do Mateusza Kupczaka, a ten dopełnił formalności z najbliższej odległości pakując piłkę do bramki. W tym momencie sytuacja Pasów wydawała się dramatyczna. Dwa ciosy zadane w ciągu kilku minut powinny ogłuszyć zespół Jacka Zielińskiego, który jednak zdołał się z tego szoku otrząsnąć. Pięć minut po golu na 0:2 na uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Budziński, Trela sparował piłkę przed siebie co bezlitośnie wykorzystał Jendrisek, dająć Cracovii kontakt. Dla bramkarza Termaliki był to zresztą ostatni, bardzo niefortunny, kontakt z piłką w tym spotkaniu. Trela przy bramkowej akcji doznał urazu, a na placu gry zastąpił go były golkiper Pasów - Krzysztof Pilarz. Jak okazało się później, Trela doznał wstrząśnienia mózgu i został bezpośrednio ze stadionu przewieziony do szpitala w Tarnowie.

Wydawało się, że to, co najgorsze zespół Cracovii ma już w tym meczu za sobą, wydawało się, że Pasy na fali pokuszą się za moment o gola kontaktowego - nic bardziej mylnego. Kolejny cios w 36. minucie zadała Termalica. Sandomierski był w stanie instynktownie interweniować po pierwszym uderzeniu miejscowych, ale kilka sekund później został całkowicie zaskoczony. Po mocnym wstrzeleniu piłki w pole bramkowe przez Gubę futbolówka trafiła w Roberta Litauszkiego i skierowała swój tor lotu wprost do siatki. Po szalonej pierwszej połowie obfitującej w emocje, podbramkowe sytuacje i gole, Bruk-Bet Termalica prowadziła więc 3:1. Słoniki były więc na najlepszej drodze do wygranej, jednak wynik z pierwszych 45 minut wcale nie przekreślał również szans Cracovii.

Zaraz po zmianie stron na placu gry pojawił się Bartosz Kapustka. Młody reprezentant Polski, dla którego może być to ostatnie spotkanie w barwach Pasów, miał dać pozytywny impuls do ataków i odrabiania strat swoim kolegom z drużyny, a po raz pierwszy szczęścia płaskim strzałem próbował w 50. minucie. Jeszcze groźniej pod bramką miejscowych zrobiło się pięć minut później. Potężnie głową uderzał wtedy Jendrisek, ale szczęście sprzyjało Słonikom - piłka trafiła w poprzeczkę. W kolejnych minutach także Pasom doskwierała nieskuteczność. Próbował Dąbrowski, głową szczęścia szukał Covilo - za każdym razem czegoś jednak brakowało. Brakowało przede wszystkim czasu, który biegł nieubłaganie przy rezultacie 3:1 dla Termaliki. W końcowych fragmentach na boisku pojawili się jeszcze Vestenicky czy szukający raz po raz dośrodkowań Wdowiak. Szczególnie aktywny był młody Polak, który regularnie szarpał prawą stroną, a w 90. minucie został powalony w polu karnym. Damian Dąbrowski zamienił jedenastkę na bramkę i wlał odrobinę nadziei w serca kibiców Pasów. W Niecieczy nerwowo było do samego końca, pod bramką gospodarzy na chwilę zameldował się nawet Sandomierski, ale nie pomogło to Cracovii uratować choćby jednego punktu.

Po laniu, jakie Cracovia sprawiła Piastowi, w niedzielę w Niecieczy Pasy mocno wyhamowały. Tempa nie traci natomiast Bruk-Bet Termalica. Zespół z Niecieczy to pierwsza drużyna, która w dwóch rozegranych meczach zainkasowała komplet punktów. Tych sześć oczek przekłada się na historyczne dla Słoników wydarzenie - Termalica po raz pierwszy w historii wylądowała, przynajmniej na dwie godziny, na szczycie ekstraklasowej tabeli.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Cracovia 3:2 (3:1)
Gutkovskis 13', Kupczak 21', Litauszki 36' samobój - Jendrisek 26', Dąbrowski 90' karny

Skład Termaliki: Trela (30. Pilarz) - Fryc, Osyra, Putiwcew, Pleva - Guba (58. Stefanik), Babiarz, Kupczak, Jovanović, Gutkovskis - Kędziora (85. Szarek).

Skład Cracovii: Sandomierski - Wójcicki, Litauszki (78. Wdowiak), Wołąkiewicz, Deleu - Szczepaniak, Dąbrowski, Covilo, Cetnarski (46. Kapustka), Jendrisek (74. Vestenicky) - Budziński.

Adam Delimat