Gospodarzem końcowych akordów sezonu Pucharu Świata w biegach narciarskich jest Szwecja. Już dzisiaj w Sztokholmie, na 1040-metrowej trasie wyznaczonej ulicami miasta, rozegrane zostały ostatnie w sezonie zawody w biegach sprinterskich. Tym razem rywalizacja toczyła się w stylu klasycznym, a "królową" zawodów została Justyna Kowalczyk. Po niepowodzeniach rok i dwa lata temu, gdy na tej samej trasie nie mogła przedrzeć się do finału zawodów, w środę wygrała w pięknym stylu, pokonując Norweżkę Marit Bjoergen i Finkę Kerttu Niskanen. Polka bez kłopotów wygrała swój ćwierćfinał i półfinał. W finale, na jednym z zakrętów upadła uznawana za jedną z kandydatkę do zwycięstwa Finka Anne Kylloenen. Biegacza z Kasiny Wielkiej wyszła na prowadzenie mniej więcej w połowie dystansu i pilnowała swej pozycji do końca. Marit Bjoergen wyprzedziła dziś o ponad dwie sekundy. Dzisiejsze zawody już nie miały wpływu na losy rywalizacji o "małą" Kryształową Kulę w klasyfikacji sprinterskiej. Po poprzednich zawodach w fińskim Lahti, to trofeum zapewniła sobie Amerykanka Kikkan Randall.


W rywalizacji o Puchar Świata w skokach narciarskich także wiadomo już, że po zwycięstwo w klasyfikacji generalnej sięgnie Austriak Gregor Schlierenzauer, ale w klasyfikacji lotów na mamucich skoczniach może mu jeszcze w Planicy zagrozić Słoweniec Robert Kranjec. Z kolei Kamil Stoch nie zrezygnował z walki o drugi stopień podium w klasyfikacji generalnej cyklu. Kolejnym akcentem, który interesuje polskich sympatyków skoków narciarskich jest niespodziewana rywalizacja w końcówce sezonu o miano "drugiej siły" w polskich skokach między Maciejem Kotem a Piotrem Żyłą. Obu zawodników dzieli dziś tylko 35 punktów! Oprócz tej trójki, trener Łukasz Kruczek zabrał do Słowenii Stefana Hulę, Dawida Kubackiego i Krzysztofa Miętusa. W planie ostatniego weekendu w rywalizacji skoczków są dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy.