"Cały czas mam w głowie, że chcę więcej, chcę dalej skakać. Cały czas sam nawet szukam błędów, elementów, które można poprawić. Muszę jednak mieć świadomość, że to co wypracowałem do tej pory, to nie jest dane na stałe. Na przykład w zależności od tego w jakim będę samopoczuciu, pobudzeniu, pozycja najazdowa może się zmienić niekorzystnie. Muszę na to bardzo uważać, aby to od czego się wszystko zaczyna, było tak jak trzeba" - powiedział dziennikarzom zawodnik, który w sobotę rywalizował w letnich mistrzostwach Polski. W konkursie indywidualnym zajął drugie miejsce.

Nie obawia się, że trudno mu będzie przestawić się, w trakcie pierwszych startów „zimowych”, z torów ceramicznych (stosowanych latem) na lodowe. Podkreślił, że nie jest to drastyczna zmiana.

Nie zgadza się z opinią, że w tym roku Polacy zlekceważyli nieco Letnią Grand Prix.

„Tego lata bardziej skoncentrowaliśmy się na ćwiczeniu aspektów technicznych. Łatwiej to było nam zrealizować będąc gdzieś na zgrupowaniu niż jeżdżąc po całym świecie na zawody. Jednak ta lista startów była przecież odpowiednia skoro Dawid Kubacki potrafił być najlepszym w klasyfikacji końcowej. Inna sprawa, że to dla mnie swojego rodzaju fenomen” - dodał zawodnik Eve-Nementu Zakopane.

Podkreślił, że za miesiąc w Wiśle-Malince (gdzie w dniach 23-24 listopada odbędzie się pierwszy w tym sezonie Puchar Świata), nikt nie będzie mówić o Letniej GP.

Przed sezonem zimowym Stoch jest „pełen dobrych myśli. Mamy bardzo dobrą drużynę i nie chodzi mi tylko o zawodników, ale także sztab trenerski”.

„Ja zawsze chcę zgarnąć pełną pulę. Nie zawsze się jednak da i trzeba wtedy się z tym pogodzić” - podkreślił trzykrotny złoty medalista olimpijski.

PAP/AD