Ogromne klopoty sprawiła Isi chorwacka nastolatka, która dotąd nie wygrała nigdy z zawodniczką pierwszej dziesiątki. Dziś była bliska.
Po jednostronnym pierwszym secie, ktory za sprawą ogromnej liczby błędów własnych rywalki, Agnieszka wygrała 6-1, później nastapił przełom.
Wprawdzie Polka mogła prowadzić 3-1 (wygrywając 2-1 i 40-15), ale nagle w obliczu kłopotów Konjuh odzyskała spokój. Mało tego, bombardując celnymi pilkami krakowiankę, wygrała seta 6-4 z jednym przełamaniem. Chwilami krakowiantka nie mogła uwierzyć, że przeciwniczka, która kilkanaście minut wcześniej "darowała" mnóstwo punktów wysyłając piłki w aut lub w siatkę, nagle trafia niezmiennie tam, gdzie chce. Tarafia idealnie.
III partia to już pełna dramaturgia. Konjuh przełamała Polkę i prowadziła 5-4. Miała piłki meczowe, ale Isia zdołała niemal cudem wyrównać. Przy stanie 7-7 Chorwatka skręciła staw skokowy, nastepując na piłkę, gdy biegła do nieosiągalnego skrótu! Po długiej przerwie"medycznej" Konjuh wrociła do gry, ale nie tylko łzy w oczach były dowodem, że jest to trud daremny. Radwańska "zamknęła" seta 9-7 i mecz 6-1 4-6 9-7. Istnieje teoria, że jesli początek turnieju jest trudny, ale jednak zwycięski - potem bywa łatwiej już do kożca... Oby!
G.Bernasik /RK