Konkurs w Zakopanem to już drugim drużynowy konkurs w sezonie 2016/17. Pierwszy, 3 grudnia w niemieckim Klingenthal, wygrali Polacy przed Niemcami i Austrią. Zwycięski zespół walczył w takim samym składzie, jaki teraz wybrał szkoleniowiec kadry. Najdalej skoczył wówczas Stoch - w drugiej serii miał 140 metrów, Kot dwa razy lądował na 139. metrze, Żyła także dwa razy miał po 134 metry. Podopieczni trenera Stefana Horngachera byli przed konkursem drużynowym w Zakopanem liderami klasyfikacji Pucharu Narodów i matematycznie najmocniejszym zespołem w stawce. W czołowej "10" Pucharu Świata jest ich bowiem trzech - prowadzi Stoch, Kot jest piąty, a Żyła dziewiąty. Najniżej notowany jest Kubacki, który zajmuje 20. miejsce.

Pierwszy spośród biało-czerwonych skakał Piotr Żyła, który zamykał pierwsza turę skoczków. Żyła miał za zadanie wyprzedzić prowadzących po skoku Eisenbichlera Niemców i z tego zadania wywiązał się doskonale. Lot na odleglość 133,5 metra sprawił, że po pierwszej kolejce skoków Polacy prowadzili z przewagą 6,7 punkta nad Niemcami i jeszcze większym dystansem do trzecich Austriaków. W drugiej kolejce do walki włączyli się natomiast Słoweńcy. Wszystko za sprawą kapitalnego lotu Petera Prevca, który osiągnął dystans 137,5 metra. Zwycięzca wczorajszych kwalifikacji, Niemiec Stephan Leye skoczył 131 metrów, w tym samym miejscu wylądował Andreas Kofler. Tę odległośc pobił natomiast Maciej Kot. 132,5 metra, świetny styl, dodane punkty za wiatr - wszystko to sprawiło, że Polsce udało się utrzymać przewagę nad resztą stawki.

Z piedestału Polacy spadli niestety po trzeciej kolejce. W niej żaden ze skoczków nie przeskoczył 130. metra, natomiast stosunkowo blisko takiego rezultatu byli Słoweniec Jernej Damjan i Andreas Wellinger z Niemiec. Ten pierwszy skoczył 125,5 metra, drugi zaś poleciał najdalej spośród tej grupy zawodników i lądował na odległości 128,5 metra. Wiatr w plecy utrudnił natomiast lot Dawidowi Kubackiemu. Polak skoczył 120 metrów, co kosztowało jego zespół spadek o dwie lokaty. Przed ostatnią grupą w pierwszej serii Polacy byli trzeci. W czwartej kolejce niespodziewanie daleko poleciał Rosjanin Jewgienij Klimow (131 metrów), a nie zawiódł również Domen Prevc, któremu metra zabrakło do granicy 130 metrów. Na tej granicy wylądował Daniel Andre Tande, natomiast Richard Freitag skoczył 131,5 metra - metr dalej niż kolejny z zawodników, Michael Hayboeck. Po Austriaku na belce zasiadł Kamil Stoch, który miał pozwolić Polakom wrócić na szczyt po pierwszej serii. Tak się jednak nie stało - Stoch poleciał na odległość 125 metrów i nie zmniejszył straty do uciekających Niemców i Słoweńców.

Po pierwszej serii biało-czerwoni, za Słowenią i Niemcami, byli więc trzeci. Do drugiej serii dostały się również ekipy Austrii, Norwegii, reprezentacja Czech, Rosji i Japonii. Z zawodami po pierwszej serii pożegnali się Finowie, Amerykanie i Kazachowie.

Piotr Żyła prawdziwą rakietę odpalił również w drugiej serii. Po stronie Słoweńców zawiódł Jurij Tepes, Eisenbichler spełnił oczekiwania niemieckich kibiców, daleko poleciał Schlierenzauer, ale nikt nie zbliżył się nawet odległością do Żyły. Polak poleciał na 137,5 metra wyprzedzając Słoweńców po pięciu turach. Reprezentację Słowenii wyprzedzili również Austriacy, który byli trzeci - za Niemcami i Polakami. Peter Prevc, który w pierwszej serii skoczył aż 137,5 metra, w drugiej wylądował trzy metry bliżej, co i tak było naprawdę dobrą odległością. Swój wynik poprawił Leye - tym razem lądował na 132. metrze. O półtora metra dalej skoczył Maciej Kot. 133,5 metra było jednym z lepszych skoków tej tury i pozwoliło odrobić kolejną część straty do liderów. Na półmetku drugiej serii do Niemców biało-czerwoni tracili już zaledwie 4,1 punkta!

Niemcy, Polska, Austria i Słowenia - między tymi ekipami miała rozegrać się walka o najwyższe cele. W siódmej turze, a swoim drugim skoku, daleko poleciał Jernej Damjan (134 metry), który wykorzystał sprzyjające warunki. Wellinger poleciał jeszcze dalej, 135 metrów, a Fettner lądował w okolicy 130. metra. Przed Kubackim zostało więc postawione naprawdę trudne zadanie, z którego Polak wywiązał się przyzwoicie. Przy wietrze wiejącym w plecy Kubacki skoczył 128 metrów, choć nie polepszyło to sytuacji biało-czerwonych przede ostatnią turą skoków. Kamil Stoch musiałby dokonać rzeczy wielkiej, aby zniwelować stratę 11,6 punkta do Niemców, których reprezentować miał Richard Freitag.

W ostatniej kolejce daleko skoczył Daniel Andre Tande, ale nie wystarczyło to by wyprzedzić Austriaków, który reprezentował Michael Hayboeck. Po chwili podium Słoweńcom zapewnił Domen Prevc, który skoczył 133 metry. Jako że w ostatniej turze konkursu drużynowego skacze się już w kolejności z aktualnych zawodów, Kamil Stoch nie kończył konkursu w Zakopanem i skakał przed Freitagiem. Skok Kamila był naprawdę fenomenalny! Lot 136 metrów sprawił, że w sercach polskich kibiców przed lotem Richarda Freitaga odżyły nadzieje na pierwsze miejsce. Jeśli pod uwagę brać wyłącznie odległości - lepszy od Stocha był tylko lot Piotra Żyły z drugiej serii. Niestety dla biało-czerwonych, Richard Freitag również nie zawiódł i udźwignął ogromną presję. Niemiec poleciał na odległośc 134,5 metra, zapewniając w ten sposób swojej drużynie końcowy triumf. Drużyna Stefana Horngachera przegrała z niemiecką drużyną różnicą zaledwie 5,1 punkta.

Polacy konkurs drużynowy w Zakopanem zakończyli więc na drugim miejscu. Znakiem czasu jest fakt, że część kibiców do takiego wyniku podchodzi z niedosytem - jeszcze nie tak dawno biało-czerwoni o miejscu w tak ścisłej czołówce mogliby tylko pomarzyć. Kolejne emocje na skoczni w Zakopanem już w niedzielę, gdy o godzinie 16 rozpoczną się zawody indywidualne.