Do najbardziej bulwersujących i niebezpiecznych wydarzeń podczas meczu doszło w 55. minucie, gdy kibice Cracovii wystrzelili race i petardy w kierunku sektora zajmowanego przez fanów Wisły. Spotkanie zostało przerwane na ponad 20 minut, piłkarze wrócili do szatni i dopiero, gdy sytuacja unormowała się, gra została wznowiona.

Policja, w porozumieniu z prokuraturą rejonową w Krakowie, wszczęła dochodzenie w sprawie wydarzeń na stadionie Cracovii. "W tym przypadku chodzić będzie o naruszenie paragrafu 160 kodeksu karnego, który mówi o bezpośrednim narażeniu utraty życia albo ciężkiego uszczerbku zdrowiu" – powiedział rzecznik prasowy małopolskiej policji Sebastian Gleń.

W związku z środowymi wydarzeniami nie zatrzymano na razie żadnej osoby. "Będziemy teraz ustalać sprawców na podstawie monitoringu i innych działań śledczych" – zapowiedział Gleń, który podkreślił, że oprócz skandalicznych zdarzeń na stadionie przed i po meczu w Krakowie było spokojnie. Przed spotkaniem zatrzymano tylko jedną osobę, która była pod wpływem alkoholu i znieważała policjantów.

Do sprawy odniosła się także Cracovia, która w specjalnym oświadczeniu kategorycznie potępiła wydarzenia do jakich doszło podczas derbów. Zachowanie części kibiców określono jako haniebne: "Klub dokładnie analizuje sytuację, która miała miejsce podczas środowego spotkania, m.in. zabezpieczając materiał z monitoringu. Jednocześnie Klub informuje, że w tym temacie będzie ściśle współpracował z Policją oraz innymi służbami porządkowymi w celu dokładnego wyjaśnienia ww. zajść" – napisano.

Władze MKS Cracovia SSA zapewniły, że bezpieczeństwo wszystkich uczestników imprez masowych organizowanych przez klub należy do kluczowych kwestii i dołożą wszelkich starań, aby podobne sytuacje wykluczyć w przyszłości.

PAP/MS/RK