Fatalny początek i obiecująca końcówka - jakże różna była gra „Pasów" w pierwszje odłonie tej tercji. Błędy na początku spotkania, po których strzały oddawali Saur, Haas i Kowalówka, naprawiał Rafał Radziszewski. Unia prowadziła grę, dwukrotnie grała w przewadze, a i tak gole zdobywała Cracovia.  Idealnie wyglądała współpraca trójki najskuteczniejszych graczy Cracovii - Dziubińskiego, Kapicy i Šinágla. To właśnie po ich akcji w 14. Minucie „Pasy" wyszły na prowadzenie, cztery minuty później podwyższając je na 2:0!

Niestety, na początku drugiej odsłony padł gol będący konsekwencją kary Dutki końcówki pierwszej. Z dystansu przymierzył Lubomir Vosatko, tym samym uruchamiając falę pluszowych misiów. W Oświęcimiu bowiem odbyła się ostatnia w tym sezonie akcja Teddy Bear Toss. Sześć minut później mecz rozpoczął się w praktyce na nowo - przy podwójnym osłabieniu obronę „Pasów" rozklepali Kowalówka ze strzelcem drugiego gola - Vosatko.

W końcówce Cracovia miała kilka okazji, ale nieprawdopodobnych wyczynów w bramce Unii dokonywał Michal Fikrt. Ostatecznie fenomenalna defensywa Unii doprowadziła do dogrywki, a następnie serii najazdów. W nich znów nie zawiedli Krystian Dziubiński i Petr Šinágl, a oświęcimianie nie potrafili pokonać Radziszewskiego.

Kolejny, czwarty mecz tych drużyn już jutro o 17:00 w Oświęcimiu. Jeśli znów wygramy, w środę na własnym lodzie możemy świętować awans do półfinału!

Cracovia.pl/AD