Po piątkowej wygranej nad PGE Orlikiem Opole i zniwelowaniu straty do GKS-u Tychy, w niedzielę kibice hokejowej ekipy Cracovii liczyli na to, że ich ulubieńcy wykonają kolejny krok podczas ataku na fotel lidera. Tym bardziej, że po porażce z Podhalem, GKS również dzisiaj musiał uznać wyższość rywali. Tym razem przegrał po dogrywce z Tempish Polonią Bytom. Cracovia miała jednak za zadanie pokonać ekipę, która w piątek okazała się mocniejsza od tyszan. Na halę przy ulicy Siedleckiego 7 przyjechało TatrySki Podhale Nowy Targ.

Cracovia musiała radzić sobie bez swojego podstawowego bramkarza Rafała Radziszewskiego, którego między słupkami zastąpił Robert Kowalówka. Dużo więcej roboty niż on miał jednak od początku bramkarz Podhala, który skapitulował po raz pierwszy w 10. minucie. Petr Kalus dobijał wówczas uderzenie Dąbkowskiego, otwierając rezultat meczu w połowie pierwszej tercji. Jeszcze przed jej końcem, w 17. minucie, gościom udało się jednak doprowadzić do remisu. Wszystko za sprawą Jarkko Hattunena, który pokonał Kowalówkę i sprawił, że po pierwszej tercji było remisowo.

Sześć minut po rozpoczęciu drugiej tercji Damian Słaboń zakończył szybką akcję Cracovii celnym uderzeniem, a kolejne minuty przyniosły oblężenie bramki Podhala. Pasom nie udawało się jednak podwyższyć prowadzenia i uspokoić nieco gry. Dopiero w trzeciej tercji, w 52. minucie, Lukas Zib - debiutant podczas piątkowego starcia z Orlikiem - zdobył swoją premierową bramkę w barwach Comarch Cracovii. W samej końcówce na 4:1 podwyższył jeszcze Matus Chovan, a w hali przy ulicy Siedleckiego 7 zapanowała radość.

Cracovia po raz ósmy w tym sezonie wygrała więć z drużyną TatrySki Podhala Nowy Targ. Ważniejsza niż samo zwycięstwo była jednak zmiana w tabeli Polskiej Hokej Ligi - po 36. kolejkach Comarch Cracovia jest w niej na samym szczycie!

AD