Kuba Niziński: 2. Liga wywalczona w wielkim zamieszaniu. Bardziej na boisku, czy jednak przy zielonym stoliku?

Leszek Janiczak: Nie przesadzajmy. Dla mnie nie byłoby tego szumu gdyby Hutnik nie był zwycięzcą ligi. Gdyby wszystko było zgodnie z regulaminem i Hutnik by awansował, żadnego szumu by nie było. Motor, gdyby nawet próbował robić szum, nie byłby w stanie. Widać było, że większość Polski - poza Lubelszczyzną - rację przyznawała naszej stronie. Forma załatwienia tej sprawy była nie do końca jasna. Przede wszystkim my czujemy się zwycięzcami. Byliśmy liderem do momentu przerwania rozgrywek, wygraliśmy bezpośredni pojedynek i dlatego czujemy się lepsi od Motoru. Zwycięstwo w lidze i awans były zasłużone, chociaż oczywiście nie było innego wyjścia, trzeba było, jako klub, działać w tym kierunku, żeby wszystkim uświadomić jak to się stało, że lider nie awansuje.

O Hutniku nie mówiło się tyle w mediach chyba od czasów meczu z Monaco.

Chyba tak, pamiętam takie czasy, byłem nawet na tym meczu. Rzeczywiście było głośno. Teraz aż dziwne byłoby, gdyby w którychś wiadomościach nie było informacji o Hutniku - i dobrze! Przypomnieliśmy się Polsce, że taki klub istnieje. Na pewno teraz każdy będzie interesował się teraz Hutnikiem, tym, jak sobie w tej lidze radzi. To też w pewnym sensie nam pomogło, bo już pojawił się nowy sponsor, mamy sygnały od kolejnych. To na pewno się przełoży na dobrą stronę dla Hutnika.

Mamy kilku, może nawet kilkunastu mniejszych sponsorów. Przez to jesteśmy stabilni, bo dołek, jaki teraz następuje w niektórych firmach nie odbija się aż tak na sytuacji Hutnika. Mamy oczywiście wiodącego sponsora, którym jest firma Cognor, ale ci mniejsi również są ważni. Każdy, kto dokłada jakąkolwiek cegiełkę do odbudowy Hutnika jest bardzo ważny.

Zachęcamy do wysłuchania dalszej części rozmowy z trenerem Leszkiem Janiczakiem. W niej rozmawialiśmy o potencjalnych sponsorach klubu, o ewentualnych transferach i budowaniu kadry na drugoligowy sezon.

KN/AD