Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PiS, Włodzimierzem Bernackim.

 

Wczoraj poznaliśmy skład nowego rządu, do którego wchodzi jako wicepremier Jarosław Kaczyński. Jaka będzie rzeczywista rola prezesa PiS w rządzie Mateusza Morawieckiego?

- Przede wszystkim, jak powiedział pan Mateusz Morawiecki, celem rekonstrukcji jest odchudzenie rządu, zmniejszenie liczby ministerstw, ale też połączenie niektórych z nich, żeby one sprawniej działały. Żyjemy w czasach Covid i w przestrzeni jasno określonej ekonomicznie. Stąd aspekt związany z gospodarką. Będzie bezpośrednio to w ręku premiera Morawieckiego. To, co jest związane z bezpieczeństwem, znajdzie się pod patronatem premiera Kaczyńskiego. Chodzi o bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne. To będzie w ręku wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.

 

Ta rola to także pilnowanie stabilności bloku Zjednoczonej Prawicy i osobisty nadzór nad ministrem sprawiedliwości i szefem rady ministrów? To pytanie do politologa o taki układ gabinetu.

- Raczej nie. Chcę zwrócić uwagę na jedną rzecz, która dokonała się w ciągu ostatnich 2 tygodni. Ta koalicja działa od wielu lat, właściwie od roku 2014. Dopiero ten rok i te napięcia wynikające z epidemii i sytuacji wewnętrznej, doprowadziły do precyzyjnego spisania wszystkich punktów związanych z paktem koalicji. Precyzyjnie określono nie tylko przydział ministerstw - o tym słyszymy najczęściej, ale też określono relacje między koalicjantami. Powołano także radę koalicji. Są tam zapisy odnoszące się do przyszłości. To jest związane z wyborami za 3 lata. Punktów jest wiele. Pakt został dookreślony. Tym samym nie jest tak, jak często słyszymy w mediach, że Jarosław Kaczyński będzie strażnikiem i kontrolerem. Nie. Sam akt ukształtowania się takiego rządu, wynikał z porozumienia.

 

Sporo dyskusji wywołuje osoba Przemysława Czarnka, jako nowego ministra edukacji i szkolnictwa wyższego. Jak pan – jako akademik – ocenia ten wybór?

- Spoglądam na pana Przemysława Czarnka jako na młodego polityka, który jest pracownikiem KUL. To człowiek, który wchodzi do rządu, ale nie jest to dla niego nowość. On pełnił przez kilka lat funkcję wojewody lubelskiego. On ma pewne zdolności i doświadczenie w zarządzaniu dużymi zespołami. To polityk, który musi otrzymać zaufanie i swoje 100 dni, kiedy będzie mógł pokazać, co może charakteryzować sprawnego polityka, który zrealizuje to, co najważniejsze. To dokończenie reformy oświaty od nauczania początkowego, po liceum i maturę. Z drugiej strony on ma poprawić wady i słabości, które się pojawiły po wprowadzeniu Konstytucji dla Nauki. Trzecia sprawa jest taka, że połączenie ministerstw da szansę na wprowadzenie wszystkich zobowiązań z czasów wejścia do UE. To ogniwo edukacyjne, pośrednie między liceum i studiami I stopnia. Zapomnieliśmy, że takie ogniwo powinno działać. Nie trzeba kończyć studiów wyższych, żeby mieć kompetencje do wykonywania danego zawodu.

 

Profesor Czarnek znany jest z ostrej krytyki środowiska LGBT. Stąd padają pytania, czy ta nominacja nie oznacza wepchnięcia nauki w światopoglądowe spory? Przysłużyłoby się to polskiej nauce?

- Chcę mocno podkreślić, że wypowiedzi pana profesora odnosiły się nie do osób, ale do procesu ideologizacji, tego co się nazywa czasem ideologią LGBT. Profesor Czarnek nigdy nie odmawiał obywatelom RP tego, co jest związane z prawem do wyrażania swoich poglądów, życia wedle swojego systemu wartości. Tego nigdy profesor Czarnek nie odmawiał. Był krytyczny wobec pewnych postaw, które się manifestowały działaniami, które w naszym społeczeństwie nie są dobrze oceniane.

 

Mówił pan o dokończeniu reformy Jarosława Gowina. Co z Konstytucją dla Nauki powinien zrobić nowy minister? Reforma wymaga odwrotu, korekty? Może czeka nas nowa rewolucja?

- Minister Czarnek jako szef połączonych resortów będzie miał dwóch wiceministrów. Jeden z nich będzie odpowiadał za to, co było dotychczas pod egidą MEN, drugi zajmie się reformą szkolnictwa wyższego i nauki. Według mnie musimy dokonać zmian ustawowych przy działaniu szkolnictwa wyższego. Trzeba na nowo spojrzeć na pewne wady tego systemu. One są wadami nie hipotetycznymi, jak mówiłem kilka lat temu. To wady faktyczne, które utrudniają działanie świata akademickiego. Pierwsza rzecz to punktoza i turystyka naukowa. Brak jest rzetelnej oceny dorobku naukowego. Jego się ocenia przez punkty. Chodzi o publikacje w czasopismach, nie o namysł środowiska nad owym dorobkiem uczonego. Po drugie finansowanie nauki i szkolnictwa wyższego. Żyjemy w czasach Covid, ale trzeba się zastanowić nad systemem, który nie jest wydolny. To też wszystko, co jest związane ze zmianami organizacyjnymi w szkołach wyższych. Jestem przeciwnikiem budowania potężnej władzy rektorów, którzy mają dowolność kształtowania polityki kadrowej. To zmierzch i powolna śmierć tradycyjnych struktur, jak wydziały i instytuty. Także reforma zaproponowała możliwość zmian, ale nie zaproponowała nowych rozwiązań, które by powodowały stabilizację w tej materii. Biurokracja miała być mniejsza. Po reformie biurokratyzacja jest o wiele większa niż wcześniej.

 

Nowy rok akademicki polskie uczelnie zaczynają dziś w trybie hybrydowym. Jakie będą skutki takiej nauki? Jacy będą absolwenci zdalnych uniwersytetów? To wpłynie na jakość nauczania? Studiowanie zdalne nie jest przypadkiem procesem nieuniknionym?

- Wszyscy pamiętamy dyskusje i rozważania dotyczące internacjonalizacji procesu dydaktycznego, studiowania i wprowadzenia systemu zdalnego. Pamiętamy, co mówiono o globalnej wiosce. Pamiętamy dyskusje o możliwości realizowania się zawodowego przez pracę zdalną z domu. Za sprawą wirusa od marca przeszliśmy od rozważań i marzeń do realnej działalności. Owszem, można mieć zastrzeżenia do systemu zdalnego, ale w obszarze nauk humanistycznych proces dydaktyczny może być realizowany zdalnie. Problemem poważnym są kierunki studiów, które wymagają eksperymentu, kontaktu z wykładowcą i materią doświadczenia. To na przykład nauki medyczne. Tu nie da się realizować procesu dydaktycznego przez internet. Ja zajmuję się naukami humanistycznymi, ale marzę o tym, żeby przyszły semestr w lutym był semestrem, w czasie którego będę miał bezpośredni kontakt ze studentami. Chcę mieć możliwość debaty i rozmowy nie przez monitor, ale w kontakcie bezpośrednim. To ważne, żebyśmy wyszli z zasklepionych komórek do świata społecznego. Człowiek jest istotą społeczną. Internet nie może być jedynym pośrednikiem w kontakcie między ludźmi.