Jeśli wiadomości zostaną potwierdzone to nie tylko niemożliwa będzie zabudowa tego terenu, problematyczna także stanie się możliwość rekreacyjnego wykorzystania Zakrzówka.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Joanną Mieszkowicz z Fundacji Aeris Futuro i Jolantą Kapicą z Zielonego Zakrzówka.


Jacek Bańka: Gniewosz pojawia się nagle w trakcie sporu. Zjednoczone siły natury rządzą na Zakrzówku? Jak nie modraszek, to da radę gniewosz?

Jolanta Kapica: Muszę sprostować. Pan powiedział, że siedliska są 2, a jest ich 12.

J.B: Wczoraj jeszcze były dwa.

J.K: Od początku było ich tyle. Takie są pogłoski. On się tam nie pojawił wczoraj, ale już w 2011 roku było wiadomo, że on tam jest. My zaznaczaliśmy jego obecność, ale nikt nie traktował tego poważnie. Naukowcy z PAN musieli o tym powiedzieć. Wtedy sprawa nabrała tempa.

J.B: Pani mówi, że on tam zawsze był. Widziała go pani kiedyś?

J.K: Nie wiem, jak on wygląda.

J.B: To kto go widział?

J.K: Specjaliści.

Joanna Mieszkowicz: Badania są od lat, ale dopóki nie zostało to zinwentaryzowane, trudno było te dane publikować. Teraz to jest zweryfikowane i informacja się pojawiła w mediach.

J.B: To zostało zweryfikowane tuż przed głosowaniem nad planem dla Zakrzówka. Zapytam wprost. To może być działanie ekologów, że tego gniewosza tam dostarczyli i odnaleźli?

J.M: Natura nie zna granic. Gatunki się przemieszczają, migrują, a my zostawiamy ten teren naturze. To pozwala na rozwój przyrody, która na Zakrzówku istnieje. Możemy się cieszyć, że są jeszcze tak wspaniałe miejsca w mieście. Powinniśmy je chronić. Tam mamy gatunki chronione.

J.B: Pani wie, kto tego gniewosza podrzucił?

J.K: Z tego co wiem, to jest to jedno z największych siedlisk tego gada w Polsce. Sama się zastanawiam, jak to możliwe, że te badania tak długo trwały. Wydaje się, że miasto powinno wiedzieć o tym wcześniej, skoro badania były prowadzone i były już określone siedliska.

J.B: Jest też taka interpretacja, że skoro jest tam gniewosz to będzie trzeba zrobić 500-metrową strefę ochronną i przyrodnicy wytoczą ścieżki, którymi będziemy mogli chodzić. Tak jest?

J.K: To jest tak, że z rozporządzenia ministra wynika, że jest strefa do 100 metrów, ale można wyznaczyć większą strefę w okresach rozrodu. To zależy od naukowców. Możliwe są też wyłączenia. Można weryfikować te siedliska. To nie jest wąż jadowity. Nie chcemy straszyć krakowian. To łagodne stworzenie i nie ma zagrożenia. Jeśli jemu się nie dokucza, to on też nie będzie dokuczał.

J.B: Czyli koniec z kwietniowym ogniskiem?

J.K: Trzeba wyznaczyć konkretne miejsca. Powinny być wyznaczone miejsca, gdzie można by robić takie rzeczy. To też jest kamyczek do ogródka miasta, że miasto nie dba o ten teren. Nie zbieramy tam śmieci, nie czyścimy.

J.M: Można postawić tylko ogrodzenie.

J.K: Dokładnie. To by się dało zrobić, pod warunkiem, że nie będzie tam bloków.



Przypominamy: Plan dla Zakrzówka został odesłany do konsultacji