Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Wojciechem Żurawskim, dziennikarzem agencji Reuters.

Nie będzie ZIO, ale zbliżają się wybory. Zapowiedź premier Bieńkowskiej ma z tym związek?

- Nawet szybciej będą wybory samorządowe.

O tych myślę.

- Za rok z małym ogonkiem będą jeszcze wybory prezydenckie i do Sejmu. Akcja: „Dajemy, rozdajemy” się rozpoczęła.

W sumie należy się ucieszyć. Mieszkamy w Małopolsce i co jakiś czas jedziemy do Zakopanego. Tak sobie myślę, że skoro politycy muszą rozdawać pieniądze przed wyborami to powinni je wydawać akurat na zakopiankę?

- Kilka tygodni temu, jak się ważyły losy referendum, wszyscy kładli na szalę zakopiankę i wzmożenie nacisków na przedstawicieli rządu. Okazuje się, że te działania przynoszą efekt. Pytanie czy rzeczywiście się uda za tę kwotę to zbudować. Przeszkodą będzie tunel.

On ma kosztować blisko 4 miliardy złotych.

- Niedawno SKOZK podał, że będzie prosił o kwotę 35 milionów na przyszłoroczne wydatki. 120 lat odnowy zabytków Krakowa to wybudowanie tego tunelu. Jak tak długo czekamy to może jest to ostatni moment.

Może patrzę na to egoistycznie, bo częściej jeżdżę na północ i południe, ale razem ze mną jedzie tam wiele osób. Intercity się reklamuje, że do Warszawy pociągiem dojedziemy w 3 godziny i 5 minut. To śmieszne. Nie lepiej dociągnąć S7 do Krakowa? Wiemy, że są przetargi do granicy Świętokrzyskiego. Dalej jest cisza. Opowiadanie o decyzjach środowiskowych to mało. Nic się tam nie dzieje.

- Nie mamy decyzji podstawowych. Nie mamy wytyczonego odcinka S7 i odcinka obwodnicy północnej. Ostatnie dyskusje związane z obwodnicą Zielonek się zderzają z rzeczywistością. W przypadku zakopianki jest zdefiniowany punkt A i B. Wszyscy chcą szybko dojechać do Zakopanego, ale są przeszkody geologiczne, nie mówiąc już o lokalnej społeczności. Kłopoty z budową tunelu mogą być duże. Ten górotwór ciągle pracuje. To inwestycje w alpejskim rozmiarze i może się okazać, że inwestycja nie zmieści się w tej kwocie 4 miliardów.

Niejeden tunel w Alpach wybudowano i tam dają sobie radę.

- Jak się spojrzy na budowę tunelu warszawskiego metra to budżet przestrzelono o 250 milionów. To gigantyczne kwoty. Mówimy o rozwiązaniach, które muszą spełniać wszystkie standardy. Władze liczą na dofinansowanie z Unii.

Obawia się pan, że to zostanie rozgrzebane i budowa nie będzie trwała 5 lat tylko następne 10 lat będzie tam trwała budowa?

- Tak nie może być. Perspektywa unijna to 6 lat. Do 2020 roku musi być zamknięte przedsięwzięcie. Można go podzielić na odcinki i pewnie tunel będzie tak wydzielony, jako osobna inwestycja. Może się jednak okazać, że ona pochłonie więcej pieniędzy i kto dołoży?

Jest też pytanie o sens ekonomiczny tej budowy. Mówi się, że ten tunel skróci dojazd do Zakopanego o 10 minut. Z Michowa jedzie się 40 kilometrów przez godzinę. Jest jeszcze północna obwodnica Krakowa i droga Nowy Sącz – Brzesko. Wszyscy się chwalą firmami w Nowym Sączu, ale ciężko się stamtąd wydostać.

- Ja uważam, że propozycja sądecka, że sądeczanie są skłonni oddać wszystkie środki na rzecz wybudowania tego odcinka drogi Brzesko – Nowy Sącz, pokazuje, że determinacja jest dużo większa niż nam się wydaje. Tu należałoby pomóc i szukać rozwiązania, które by było akceptowalne dla wszystkich. To skandal. Z tym się zderzają osoby, które uczestniczą w forum ekonomicznym w Krynicy. Odcinek od Brzeska do Krynicy jedzie się 2,5 godziny.

A to mniej niż 100 kilometrów.

- Dokładnie.

Wicepremier Bieńkowska pewnie nieraz była w Krynicy, ale wczoraj była o tym cisza.

- Może nikt nie zapytał?

Nie było tam dziennikarzy. To był PR twitterowy. Było spotkanie i wieści się rozeszły na Twitterze.

- Przypomnijmy to, o czym mówiliśmy. To pokłosie braku ZIO i deklaracji rządowych, że bez względu na ZIO inwestycje na zakopiance będą.

Może trzeba ogłosić olimpiadę w Nowym Sączu?

- W Muszynie, Szczawnicy. To dla mnie niebywałe, że Polska nie ma sensownego drogowego połączenia ze Słowacją. Tranzyt ruchu z Węgier czy Bułgarii odbywa się zakopianką prze Chyżne. Przedstawicielom samorządu lekko przychodzi traktowanie tej całej sprawy. To mówimy też o mostach i skomunikowaniu Krynicy ze Starą Lubownią. Drogi są tam koszmarne. Troszkę zapominamy o tym, że Małopolska to nie tylko Kraków.

Cieszy się pan z tych obietnic?

- Z obietnic tak, ale chciałbym także drogę do Miechowa i skomunikowanie Nowego Sącza.

Wierzy pan, że to się stanie w ciągu sześciu lat?

- Muszę wierzyć. W coś trzeba wierzyć.