Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicemarszałkiem Małopolski z Porozumienia, Tomaszem Urynowiczem.

 

Uczestnicy szczytu klimatycznego w Katowicach mają w planach także dyskusję na temat jakości powietrza w Polsce. Nowy zarząd Małopolski podtrzymuje, że nie będzie zmieniał uchwał antysmogowych?

- Rozumiem, że w najbliższym czasie tak będzie, ale to, co się dzieje w Katowicach, jest ważne dla polityki środowiskowej w całej Polsce. Będziemy słuchać tych głosów. Jesteśmy uważnymi i kreatywnymi obserwatorami. Dobre rozwiązania będziemy chcieli szybko wdrażać.

 

Rozumiem, że przyjęte uchwały zostaną?

- Tak. To obowiązujące prawo. Będziemy rozmawiać o szczegółach. Zleciłem już opracowanie planu pracy. Czekam na wyniki. To będzie podstawa do rozmowy co dalej. Jestem z Krakowa. Poczucie ważności tematu smogu jest dla mnie szczególnie ważne.


Nawet jeśli – z uwagi na brak egzekucji i kontroli – w większej części Małopolski są to martwe przepisy?

- Dlatego trzeba robić wszystko, żeby poprawić edukację i zachęcić gminy do tworzenia i respektowania tych praw. Trzeba też zlecić program pracy. To już jest robione. Chodzi o kompetencje Urzędu Marszałkowskiego i zadania wszystkich innych interesariuszy.

 

Co pan będzie chciał zrobić jako krakowianin z gminami tak zwanego obwarzanka, żeby szybciej wymieniały piece?

- Współpracować. Jedną z pierwszych rzeczy będzie spotkanie z gminami i wypracowanie wspólnych zasad stałych kontaktów. To pozwoli na przyspieszanie wielu spraw, które czekają. To ważne dla mieszkańców całego regionu.

 

Zapadła już decyzja, co się stanie z Kolejami Małopolskimi? Spółka zostanie wchłonięta przez Przewozy Regionalne, czy będzie działać jak do tej pory?

- To kolejne pytanie, które słyszymy przy różnych okazjach. Będziemy działać tak, żeby interes pasażerów był priorytetem. Decyzje będą miały na względzie dobro pasażerów.

 

Jak pan ocenia usługi Kolei Małopolskich?

- Sam korzystam często z Kolei Małopolskich. Ja lubię kolej. Często z niej korzystam. Mam okazję do porównania i mam swoje doświadczenia. Rozmawiamy z zarządem Kolei. Będziemy też rozmawiać na zarządzie województwa o współpracy. Proszę poczekać na te rozstrzygnięcia. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo i jakość usług dla pasażerów.

 

Kraków, który skorzysta na Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej, powinien finansowo partycypować w rozbudowie SKA? Taki głosy słychać wśród wojewódzkich radnych PiS.

- Tu jestem w ciężkiej sytuacji. Jestem przedstawicielem województwa, ale niedawno byłem radnym Krakowa. Ta perspektywa szybko się nie zmienia. Stawiam jednak tezę, że relacje między województwem i miastem trzeba na nowo zdefiniować. Trzeba też wprowadzić metody, które pozwolą Małopolsce na korzystanie z rozwoju Krakowa. Kraków musi też być współodpowiedzialny za prace infrastrukturalne w całym regionie. To wymaga zdefiniowania. Takie rozmowy na pewno będą.

 

Co to znaczy współodpowiedzialność Krakowa w kontekście rozbudowy SKA?

- Rozwój SKA służy Małopolsce. Linie nie są zamknięte przy Krakowie. Kraków też korzysta z rozbudowy tej sieci. Połączenia w granicach Krakowa służą komunikacji w mieście. To nakłada współodpowiedzialność za rozwój.


Co władze Krakowa powinny zrobić w tej sprawie?

- Mam nadzieję, że władze Krakowa będą rozmawiać z władzami województwa. Będę do tego namawiał.

 

Jak się panu podobał pomysł marketingowy związany ze spowiedzią w pociągach Kolei Małopolskich? Spółka przez moment była na ustach wszystkich.

- Nie podobał mi się. To pomieszanie kilku wątków. Potrzeba promocji kolei jest ważna, ale mieszanie sacrum i profanum jest przesadą. W rozmowie z zarządem wyraziliśmy nasze niezadowolenie. Ten pomysł nigdy nie był też poważnie rozpatrywany. Sprawa jest zamknięta.

 

Teraz budowa nowego gmachu Urzędu Marszałkowskiego przy rondzie Grzegórzeckim. Nowy zarząd będzie kontynuował te prace?

- Na pewno będzie o tym rozmawiał. Zarząd pracuje od tygodnia. Przed nami wiele ważnych tematów. Siedziba Urzędu Marszałkowskiego będzie jednym z tematów przez nas omawianych.


Były problemy z finansowaniem tej inwestycji. Nowy zarząd może zawiesić te prace? Urząd jest rozproszony na terenie Krakowa. Opłaca się wszystko mieć w jednym miejscu.

- Opłaca się prowadzić zbilansowane inwestycje. Pierwszą decyzją będzie zapoznanie się z całością problemu. Rynek nieruchomości w Krakowie się zmienia. Te funkcje muszą być brane pod uwagę. Poczekajmy na rozstrzygnięcia.

 

Czyli kwestia kontynuacji nie jest przesądzona?

- Ja tak nie mówię. Odpowiedzialnie się zapoznamy najpierw z tematem.

 

Pana początki kariery samorządowca to Rada Dzielnicy Nowa Huta. Wczoraj były wybory do rad dzielnic w Krakowie. Frekwencja nie powala. Wyborcy zdają sobie sprawę, że dzielnice wiele nie zdziałają?

- Zależy w której części Nowej Huty. Ta świadomość się zmienia. Najbliżej centrum frekwencja dochodziła do 10%. Na osiedlach peryferyjnych sięgała 30%. To pokazuje jak społeczności lokalne patrzą na rolę radnego, gdzie on jest potrzebny, gdzie są problemy. Oni identyfikują te problemy z radnym dzielnicowym. Przed samorządem dzielnicowym jest wiele do zrobienia. W niektórych miejscach frekwencja imponowała. Świetna frekwencja była na osiedlu Kolorowym. To pokazuje, że jest lokalny lider. Jest też waga problemów. Wtedy ludzie chętniej idą do wyborów. Tam gdzie była niska frekwencja jest pytanie, czy mieszkańcy potrzebują takiego poziomu samorządu. Ja wyszedłem z dzielnic. Zawsze będzie mi to bliskie. To cenne i ważne. Należy to pielęgnować. Po ponad 20 latach jest jednak wiele do zrobienia.

 

Czyli musimy się uderzyć w pierś, że zaniedbaliśmy kilka spraw? Samorządowcy i media nie zrobiły wszystkiego ws. dzielnic?

- Ten problem jest bardziej złożony. Dużo łatwiej by było przyciągać zainteresowanie dzielnic, jakby środki były większe.