"Może ten grecki wypadek pomoże Unii wybrnąć z zaułka, w którym się znalazła" - podkreślał Terlecki.

Grecja powiedziała "nie" dalszym oszczędnościom. Znane są już pełne wyniki niedzielnego referendum. Ponad 61 procent Greków odrzuciło w głosowaniu warunki stawiane przez zagranicznych wierzycieli. Na tak zagłosowało niespełna 39 procent.

Choć znane są już wyniki referendum w Grecji, nieznane są wciąż jego konsekwencje. Po tym jak Grecy odrzucili dotychczasowe propozycje dotyczące programu pomocowego, ich przyszłość w strefie euro stoi pod dużym znakiem zapytania. W poniedziałek planowane są konsultacje szefów unijnych instytucji z przywódcami strefy euro. W Paryżu o greckim referendum rozmawiać mają przywódcy Francji i Niemiec. We wtorek liderzy Unii zbiorą się na nadzwyczajnym szczycie.


Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem PiS, Ryszardem Terleckim.

U nas piękna pogoda a w Grecji piękna katastrofa, jakby powiedział Grek Zorba. Patrzyłam wczoraj na Greków jak świętowali powiedzenie „nie” reformom zaproponowanym in przez strefę euro to ten film mi się przypomniał.

- Tak. Grecy powiedzieli nie, ale przede wszystkim niemieckim i francuskim bankom. 10% tej pomocy dla Grecji docierało do Greków. Reszta szła na spłatę zagranicznych banków. Grecy są podzieleni. Niektórzy sadzą, że trzeba przestać dać się łupić bankierom a inni, że trzeba zaciskać pasa.

 

Słyszę w pana głowie satysfakcję...

- Nie. To dramat Greków. Wczoraj się cieszyli, ale widzimy trudności ich życia. Oni stoją w kolejkach pod bankomatami. To nie są żarty. Dotyka to jednak społeczeństwo innego typu niż nasze. Dla nas by to była zapaść. Grecy mają zapasy i oszczędności. Oni płaczą, że jest źle, ale nie jest beznadziejnie.

 

Wyjście Grecji ze strefy euro to nie jest dobra wiadomość dla Unii?

- To osłabia Unię, ale Unia sama odeszła od pomysłu, który ją zrodził. Solidarność się zmieniła w karykaturę dawnego pomysłu. Zarzucono demokrację i solidarność. Odbywa się brutalna władza finansjery. Jakaś zmiana jest niezbędna. Może ten grecki wypadek pomoże Unii wybrnąć z zaułka, w którym się znalazła.

 

Wróćmy do Polski. Była 3-dniowa konwencja PiS na Śląsku. W jakim panelu brał pan udział?

- To były 3 dni. 14 głównych debat i 40 specjalistycznych. Nie dało się wysłuchać wszystkiego. Uczestniczyłem w panelu edukacyjnym, polityce zagranicznej. Słuchałem też innych paneli. Byli eksperci zaproszeni przez klub i drugie tyle zaproszonych przez posłów. Była burza mózgów. To była ostatnia dyskusja przed ostatecznym przyjęciem naszego programu. Z tym przegadanym programem pójdziemy do wyborów. Były na kongresie też elementy, które na pewno się tam znajdą. One są naszym ekonomicznym sztandarem.

 

Obniżenie progu podatkowego, wieku emerytalnego i 500 złotych na drugie i kolejne dziecko...

- Tak. Jak da Bóg to na każde.

 

Chce pan powiedzieć, że jest możliwość, żeby to było na każde dziecko?

- Nie. Na razie mówię to co mówimy. Na każde drugie i następne. Co się zmieniło? Mówimy o tym od dawna. Beata Szydło w długim i fachowym wykładzie przedstawiła źródła finansowania tych reform. Wynika z tego, że tam się mieszczą te reformy. Jeszcze zostaje około 30 miliardów na inne działania. Wszyscy komedianci, którzy mówią, że się nie da, zobaczyli. Pani premier potem żenująco mówi, że ona o tym myślała i to zrobi. To pokazuje bańkę mydlaną propagandy telewizyjnej. Merytorycznych argumentów nikt nie może obalić. Zostało wszystko policzone.

 

Chcą państwo opodatkować sklepy wielkoprzemysłowe.

- To nie jest duża kwota. To 4 miliardy do budżetu.

 

Nie obawiają się państwo, że sklepy to sobie odbiją na cenach? Polska żywność jest najtańsza w UE.

- Żywność jest może tańsza, opłaty są wyższe.

 

Po tym podatku może już nie być taka tania.

- To jest argument, który się pojawia w histerii. Cokolwiek zrobimy to będzie gorzej. Nieprawda. Sklepy rywalizują w cenach. Nie ma podstawy sądzić, że te małe obciążenia dla nich spowodują wzrost cen dla zwykłych klientów. Czytałem opinię, że to może nawet doprowadzić do zwiększenia rywalizacji i walki cenowej.

 

Zainteresował mnie wątek mediów publicznych. Czytałam co pani poseł Bubula mówiła o mediach publicznych. Nie dosłyszałam nic o abonamencie. On bezie zniesiony? Mówi się o finansowaniu mediów bezpośrednio z budżetu państwa.

- Nie byłem na tym panelu. Nie da się być wszędzie. Nie wszystkie szczegóły znam. Wiem, że media publiczne są przedmiotem naszej troski. Media publiczne muszą zostać publicznymi. Muszą zostać w ręku państwa. Będziemy to realizować. Pomysły, żeby je sprzedać i dobić, są szkodliwe. Jak to się zrobi? Mamy plan, ale szczegółów nie znam. Jedno jest pewne. Konieczna jest forma abolicji co do tych, którzy nie płacili abonamentu. Nastąpiło zapętlenie. Kiedyś premier Tusk mówił, że nie trzeba go płacić. Potem zaczęto go brutalnie ściągać, grożąc sądami. Ludzie się przestraszyli. Niektórzy tego nie płacili i wpadli w długi. Trzeba to rozwiązać.

 

Będzie nowa ustawa o KRRiTV?

- Wszyscy widzimy jak działają publiczne media.

 

Nawet słyszymy. Radio Kraków to też medium publiczne.

- Tak, ale myślę o medium najbardziej opiniotwórczym, czyli telewizji. Z tym trzeba coś zrobić. Nie może być tak, że tak ordynarnie się nagina rzeczywistość do własnych poglądów. To trzeba uporządkować. Musi być kontrola nad rzetelnością mediów.

 

To dobry pomysł, że to politycy będą kontrolować?

- Wszyscy są politykami. KRRiTV to nie są politycy? Szefowie mediów publicznych to nie politycy? Chodzi o to, żeby parlament pochodzący z wyboru miał kontrolę nad różnymi dziedzinami życia.