Zapis rozmowy Jacka Bańki z europosłem PiS, kandydatem w wyborach do Parlamentu Europejskiego, Ryszardem Legutko.

 

Tłumaczy się pan z niedawnej wypowiedzi o pedofilii i pederastii. Tymczasem Rada Wydziału Filozoficznego UJ - pana wydział – przyjmuje uchwałę, w której sprzeciwia się takiemu językowi. Jak pan przyjmuje ten gest akademików?

- Na kolegów zawsze można liczyć. To ironia. Szkoda, że Rada Wydziału nie zabrała głosu, gdy uniemożliwiono mi wygłoszenie wykładu w USA. Oczekiwałbym wtedy wyrazu solidarności. To jest przykre i niepoważne. Nie wiem, co oni chcą od tej mojej wypowiedzi? Przeczytałem ten króciutki tekst, że jest ona homofobiczna i usprawiedliwia działania księży, którzy popełniają nadużycia seksualne. To bzdura. Albo moi koledzy nie znają całości wywiadu, albo się nie przyłożyli. Nie może być tak, że jestem homofobem, z drugiej strony jestem tolerancyjny wobec nadużyć seksualnych. Cała moja wypowiedź była na temat wzmocnienia prawa represywnego wobec nadużyć seksualnych. To była moja wypowiedź. Kto się doszukuje tam pobłażliwości, mówi bzdury. Ja pojmuję, że jakiś dziennikarz nie rozumie, bo mu się spieszy. Jednak profesorowie uniwersytetu? Co się dzieje? Ideologia kompletnie powstrzymała ich procesy myślowe?

 

W tej uchwale znajdujemy apel o skierowanie sprawy do rzecznika dyscyplinarnego UJ. Jakie to by mogło przynieść konsekwencje? To ostracyzm akademicki?

- Ostracyzm już jest. Oni takie dokumenty przedstawiają publicznie. Ja pocieszam się, że jestem w dobrym towarzystwie. Prezydent Andrzej Duda też przez swoją Radę Wydziału był piętnowany. Ideologia naszych kolegów buzuje.

 

Są już dwa projekty ustaw o powołanie niezależnych komisji, które by zbadały przypadki pedofilii w Kościele. Prezes Kaczyński mówi dla komisji tak, ale pod warunkiem, że obejmie ona inne grupy zawodowe, szczególnie te narażone na te przypadki. Które grupy?

- Wszelkie. Te praktyki, o których mówimy, nie są szczególnie przypisane konkretnym grupom zawodowym. To zjawisko, które powinno być diagnozowane i tępione. W ostatnich tygodniach mamy jazdę na Kościół. Słyszał pan głosy o delegalizacji episkopatu, że ludzie nie będą posyłać dzieci do Kościoła i na religię. To nie jest poważne traktowanie problemu. To znowu ideologia i walka z Kościołem. To nowa strategia PO i ich sojuszników. Kiedyś jeździli do kościoła na Dni Skupienia, teraz walczą z Kościołem. Jeśli interesuje nas zwalczanie zjawiska nadużyć seksualnych wobec dzieci i młodych ludzi, ewentualna komisja musi być skierowana na zjawisko, nie grupy społeczne.

 

W każdym razie sutanna nie powinna chronić osób, które popełniają ciężkie przestępstwa na dzieciach?

- Sutanna nie powinna chronić. Mówiłem o tym i dawałem przykłady. To ciężkie zaniechanie Kościoła. Nie wyciągnięto wniosków. Dałem przykład ślimaczącej się sprawy arcybiskupa Petza. To poważny grzech zaniechania.

 

Przy okazji dyskusji o tym problemie, został zaostrzony kodeks karny, w tym słynny artykuł 212. On pozwala karać za pomówienie. Jak pan ocenia tę zmianę? Kiedyś przedstawiciele PiS zapowiadali likwidację tego artykułu.

- To artykuł kontrowersyjny. On wzbudza emocje i nadal będzie wzbudzał.

 

Wiceminister sprawiedliwości tłumaczy, że artykuł ten nie będzie miał odniesienia do dziennikarzy, ale efekt mrożący może zostać. Lepiej siedzieć cicho, bo śledczy mogą wejść do mieszkania, mogę zostać zatrzymany, jeśli jestem autorem pomówienia.

- Teraz jest tak, że w wielu przypadkach też jest lepiej siedzieć cicho. Mówię to z ubolewaniem. Jeśli ktoś powie rzecz politycznie niepoprawną, ma kłopoty. Nie mówię o sobie. Prawo idzie w kierunku, żeby zmieniać te nowe pomysły z tak zwaną mową nienawiści. To niezwykle ograniczające swobodę wypowiedzi. Te zmiany idą w całej cywilizacji zachodniej, łącznie z UE, która wspiera takie zmiany. Coraz mniej można powiedzieć. Coraz chętniej rozmaite grupy występują za karaniem. To, co zrobiła moja Rada Wydziału, wpisuje się w tendencję zamykania ludziom ust w imię niby szlachetnych racji. Trzeba się pilnować. Od razu rusza buldożer, także z represjami karnymi. Jestem wrogiem takiego myślenia i takich zmian prawnych.

 

Mówi pan też o artykule 212 Kodeksu Karnego?

- Mam w tej sprawie zasadnicze wątpliwości. Tak.

 

Dzisiejsza Rzeczpospolita pisze o polskim projekcie reformy UE. Reforma miałaby objąć politykę migracyjną, wspólny rynek, politykę konkurencyjności. Jest tam też opisany system czerwonej kartki. Kilka parlamentów narodowych mogłoby zablokować inicjatywę ustawodawczą Komisji Europejskiej. Jakby to mogło działać?

- Mieliśmy podobny przypadek w przeszłości z tak zwanym pakietem mobilności. Tam była żółta kartka. Parlamenty protestowały przeciwko tym zmianom. Jaki był efekt? Żaden. Komisja to zignorowała. Nie może być tak, że Komisja Europejska stawia się ponad wolą parlamentów i rządów. Póki co takich kompetencji ona nie ma. Nie może działać w sposób arogancki. To dobry kierunek.

 

Z kim i w jakiej sprawie koalicję Polska mogłaby budować w Parlamencie Europejskim, stosując metodę czerwonej kartki?

- Przede wszystkim Europa wschodnia i północna to obszar, gdzie współpraca już jest. Może nie we wszystkich dziedzinach, ale jest coraz wyraźniejsze napięcie między Europą zachodnią i wschodnią. My musimy budować sojusze. To robimy.

 

Mamy plan reformy UE i trafia on do Brukseli. Co to znaczy? Ktoś się z tym zapozna? Jest szansa na dyskusję?

- Tak. Na dyskusję jest, ale to tak nie idzie. Trzeba przez Radę przeprowadzać pewne rzeczy. Jeśli będziemy mieli w Radzie mniejszość blokującą, pewnych rzeczy nie będzie można wprowadzić. Potem trzeba to przeprowadzić na poziomie międzyrządowym i na poziomie Rady Europejskiej.

 

Jak pan czyta te rozchwiane sondaże? W jednym jest wielka przewaga jednej strony, w drugim jest przewaga drugiej strony. W innym różnica jest minimalna. Co się dzieje? Jakie wnioski można wyciągnąć z sondaży przed niedzielnymi wyborami?

- Odgrywamy tę samą rzecz, która jest przed każdymi wyborami. Jest szaleństwo sondaży. Potem są wyniki i zapominamy. Coś jest złego. Nie może być tak, że różnica jest -10 i potem +10. Można się pomylić o 2%, 3%. Nie o 15%! To błąd w sztuce czy poważniejsza sprawa? Obserwujemy wyraźny spadek zaufania do sondaży. One są wykorzystywane w kampanii. Jeżeli one tak wariują, jeśli ci, którzy tworzą te sondaże, zachowują się w ten sposób i sami się poddają pod wykorzystywanie polityczne, niech się nie dziwią, że są poddawani.

 


Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.